Obudzilam sie, ale jeszcze nie otworzylam oczu. Nie mialam sily. Glowa mnie strasznie bolala. Nic nie pamietalam z wczorajszego dnia. W ogole nic nie pamietalam z minionego tygodnia!
Odwrocilam sie na drugi bok, co przyplacilam kolejnym napadem bolu glowy. Zlapalam sie za czolo, bylam cala spocona.
"Co sie ze mna stalo?"-probowalam sobie przypomniec, co tylko potegowalo bol.
Czulam sie smierdzaca i obklejona, wiec postanowilam wstac. Powoli i ostroznie wytawilam poza lozko jedna noge, potem druga. Delikanie oparlm sie na lokciach nadal nie otwierajac oczu. Zdobylam sie na to dopiero wtedy, kiedy juz siedzialam i bylam w miare gotowa na to, zeby wstac.
"TO NIE JEST MOJ POKOJ!!"-pomyslalam przerazona- "KURWA GDZIE JA JESTEM?! CO JA ROBILAM?!"
Wstalam pospiesznie, ale i tak przewrocilam sie na lozko, i musialam chwile odczekac zeby znow, tym razem spokojnie, wstac.
Rozjerzalam sie po pomieszczeniu. To chyba pokoj Conora. Nie no, na pewno to jest pokoj Conora. Tylko co ja tutaj robie?
Wstalam i wyszlam na korytarz. Tym razem kazdy ruch staralam sie robic jak najdelikatniej.
Zeszlam do kuchni i zobaczylam, ze sa juz w domu mama i Ian. Przeciez mieli wrocic dopiero 12 jak nie 13 pazdziernika. Chyba... Teraz juz niczego pewna nie jestem.
-A co wy tutaj...?-spytalam siadajac na krzesle przy stole.
-Co, nie mozemy byc we wlasnym domu?-zaczela zgryzliwie mama.
-Nie zabraniam tobie bywac tutaj, w koncu to ty placisz rachunki i tak dalej. Ale ... on?
-Val, przyzwyczaj sie, ze bede z wami mieszkal.-powiedzial z milym usmiechem Ian, co mi sie wcale nie spodobalo. Widac w tym cos... sztucznego? Tak, to odpowiednie okreslenie! On caly jest sztuczny jak Perold. Pasuja do siebie...
-Tak. Super! To ja sie wyprowadzam.
-Aha, Valerie. Wczoraj wieczorem dzwonil Zayn. Chcial, zebym ci przekazala ze jest juz w Londynie, i masz do niego zadzwonic-powiedziala mama.
-Aha... Ale ze jak to... wczoraj ?
-Bo wiesz, wczoraj caly dzien przespalas. Dzis pol dnia...
-To ktora to juz...
-Niedlugo 3.-wtracil sie Ian.
-Ale ze po poludniu?!- wytrzeszczylam oczy i zerwalam sie z miejsca. Popedzilam do swojego pokoju, musialam zadzwonic do Zayna.
Znalazlam telefon, wykrecilam jego numer, znalam go na pamiec, zreszta jak wiekszosc numerow.
-No ! Juz myslalem ze nie zadzwonisz.-Malik odebral po 4 sygnale.
-Wybacz, ale przez ten caly czas spalam. Nawet nie wiem jak to mozliwe.
-No coz. Spotkamy sie jeszcze dzisiaj?
-Dla mnie bardzo spoko. Tylko bym musiala sie odswierzyc. Poza tym glowa boli mnie jak cholera.
-To moze ja przyjde do ciebie? Przy okazji kupie jakas kawe czy cos.-zaproponowal.
-O swietnie! I moglbys tez kupic jakies ciasteczka czy cos bo mam na cos slodkiego ochote.
-Dla ciebie wszystko kochanie.
-Dobra dobra nie przesadzajmy. Czekam na ciebie. Kocham!
-Tez kocham.
Rozlaczyl sie, a ja wzielam swieza bielizne, i poszlam sie umyc.
W lazience spojrzalam na swoje odbicie. Cos bylo nie tak. Mialam zbyt jasne oczy. Zawsze byly ciemnoniebieskie,niemalze granatowe, a teraz...po prostu niebieskie. Poza tym mialam straszne wory pod oczami, i bylam bledsza niz zazwyczaj.
Odkrecilam kran i przemylam twarz chlodna woda. Zakrecilo mi sie w glowie, musialam oprzec sie o umywalke, i wtedy sobie przypomnialam... klub... Conor... potem... w domu.... przed domem.... pocalunek... a potem.... Nie nie nie! Nie moge o tym myslec! To nie prawda ! No kurwa nie! No ja tego nie moglam z nim zrobic !! Ja ... taka nie jestem! Cholera...
Otrzaslam sie z tego wszystkiego w miare szybko, rozebralam sie i weszlam pod prysznic. Odkrecilam goraca wode i pozwolilam, zeby splywala po mnie, zmywala wszystkie slady z minionych 2-3 dni. Nie chcialam tgo. Nie chcialam o tym pamietac.
Po dluuuugim bezczynnym staniu pod strozka goracej wody, wreszcie musialam sie normalnie umyc, wyjsc z kabiny i ubrac.
Wrocilam do pokoju po dres i znow udalam sie do lazienki. Szybko i niezbyt dokladnie wysuszylam wlosy i zwiazalam je w niesfornego koczka. Nie mialam zamiaru sie na razie malowac, bo po co paradowac w domu z gladzia szpachlowa na twarzy? W takim stanie sie powinno swiatu pokazywac a nie domownikom. Nie no, zartuje. Ale serio zaczelo mi troche odbijac. Na szczescie bol glowy minal.
Usiadlam na wannie i myslalam... sama nie wiem o czym. Mialam jakies dziwne przeczucia, i za nic nie moglam dojsc, z czym one sa zwiazane. Ale tak czasem czesto mam.
Nie mam pojecia ile czasu tak siedzialam, ale ogarnelam sie dopiero gdy uslyszalam trzaskanie drzwiami. Chyba od mojego pokoju, ale dzis juz niczego pewna nie bylam...
-A tobie tak nie za dobrze?-spytalam, kiedy zobaczylam kto zajal moje lozko.
-No faktycznie moglaby byc wygodniejsze.
W odpowiedzi na to zdolalam sie tylko usmiechac. Kurde, nadal nie moge uwierzyc, ze marzenie kilku milionow nastolatek spelnilo sie wlasnie mnie.
Zauwazylam na stoliku nocnym dwa kubki ze Starbucks i papierowa torebke.
-Ooo, pamietales co pijam?-zdziwilam sie.
-Nie jestem pewien, ale chyba caffe mocha, tak?
-Ogolnie to czekoladowe frappucino, ale to tez jak najbardziej moze byc.
Popilam lyk kawy, odstawilam kubek i polozylam sie obok Malika obejmujac go jedna reka.
-Tesknilam, wiesz?
-Nie dziwie sie! Sam tez bym tesknil za takim ciachem!
Oboje sie zasmialismy.
-Jak minal weekend?-spytal Zayn.
-Szczerze, nie pamietam. Bylam w klubie z Conorem i tak jakos wiesz... Teraz musze odpokutowac to kacem...
-Hahaha i dobrze ci tak!
-Poza tym wpadlam na pojebany pomysl... No wiec... Wyprowadzam sie!!
-Co?! Gdzie?! Ty sobie chyba zartujesz!!
-Nie. Znaczy sie jeszcze nie wiem gdzie, moze daleko... Ale nie, chce gdzies w Londynie. Najwyzej wynajme sobie jakas mala kawalerke i juz.
-Jak juz sie masz zamiar przeprowadzic to do mnie.
-Nie. Przynajmniej nie tera. To za wczesnie.
-Niby czemu? Kochamy sie i to jest najwazniejsze.
-No ale... wystraczy ze jestem z toba i od razu na mnie pelno hejtow idzie. Wole nie myslec co to by bylo gdybysmy razem zamieszkali.
-Ty to zawsze jakis problem znajdziesz...
-A zebys wiedzial! Nie wytrzymasz ze mna!
Reszte dnia spedzilismy na wyglupianiu sie, jedzeniu muffinkow ktore kupil Zayn, a wieczorem obejrzelismy "Lol", glownie dlatego, bo ja chcialam (uwielbiam ten film)
Po filmie niestety musielismy sie pozegnac. Po klotni z mama Zayn nie moglby zostac u mnie na noc, a tym bardziej ja nie moglabym pojsc do niego. Tak wiec przed snem zostala nam tylko rozmowa telefoniczna.
Praktycznie cala noc meczyly mnie wymioty i bol podbrzusza. Nie moglam spac, chodzilam po calym mieszkaniu bez celu, po czym bieglam do lazienki zwymiotowac. Kurde, cos zjadlam nie tak czy co?
Kiedy w koncu caly bol minal i wymioty przestaly mnie meczyc, zaczelam sie zastanawiac czy przypadkiem w ciazy nie jestem... Z Liamem spalam miesiac wczesniej, z Zaynem okolo tygodnia temu... no a z Conorem... 3 dni temu... Ale o tym wolalam nie myslec.Wyjelam z szuflady biurka kalendarzyk. Okres powinnam dzisiaj dostac, chociaz mozliwe ze tydzien sie spozni.
Kurcze, czemu ja sie tak martwie? To pewnie nic takiego... Po prostu tak mi sie zdaje...
Udalo mi sie zasnac dopiero nad ranem. Ale mialam niesamowicie dziwny sen. Byly w nim dwie male dziewczynki. Jedna sliczna czarnowlosa o ciemnej karnacji i czekoladowych oczkach. Druga tez sliczna, ale miala brazowe wlosy, jasna cere i niebieskie oczy. Obie staly przede mna trzymajac sie za rece. Raptownie jedna z nich, ta bledsza, zaczela znikac, a ja zaczelam plakac. Nie wiedzialam co sie dzialo. Dziewczynka o czarnych wlosach nadal stala i sie usmiechala do mnie, a ja nie moglam opanowac placzu, chociaz jednoczesnie czulam sie niewiarygodnie szczesliwa. Potem obok mnie pojawil sie Zayn, przygarnal mnie do siebie, a dziewczynke zlapal za raczke i usmiechnal sie do niej.
Otworzylam oczy. Bylam cala zaplakana. Spojrzalam na zegarek na scianie nad lozkiem. Byla dopiero 10 rano. Chcialam jeszcze chwile polezec, ale musialam wstac. W lozku za bardzo o tym snie myslalam.
Wstalam, wyszlam z pokoju i udalam sie do kuchni. Tam na szczescie byla tylko mama przygotowujaca obiad.
-Tak wczesnie zabierasz sie za gotowanie?-zdziwilam sie.
-A czemu nie?
-A nie, nic, tak sie tylko pytam.
Nic nie powiedziala. Chcialam sie jej spytac co znaczyl moj dziwaczny sen.
-Mamo, wiesz moze co oznacza jak sie snia dzieci.
-No jak kobiecie snia sie dzieci to oznacza, ze prawdopodobnie bedzie spodziewala sie dziecka.
-Ale dwie dziewczynki?
-No to pewnie dwie coreczki. A teraz ja mam do ciebie pytanie,co zes sie tak w nocy szlajala?!
-Brzuch mnie bolal, wymiotowalam. Po prostu masakra...
Mama spojrzala na mnie podejrzliwie.
-Co ty w ciazy jestes?
-Nie no, raczej nie.- zasmialam sie.
-No mam taka nadzieje.
Podeszlam do lodowki, i wyjelam z niej twarog, ktory polalam jogurtem i poszlam z takim sniadaniem usiasc do salonu.
Wlaczylam telewizor i odpalilam laptopa mamy. Zalogowalam sie oczywiscie na fb i tt, odpowiedzialam na kilka pytan na asku, a miedzy czasie ogladalam Spongeboba.
-"CZESC!"- rozlegl sie dzwiek wiadomosci przychodzacej na fb. Pisala moja znajoma Natalia z Polski.
-"No hej kochana, co tam u ciebie?"-odpisalam uradowana, ze chociaz tyyle sie zmienia, osoby z ktorymi jestem tak blisko, chociaz jestesmy porozrzucane po calym swiecie, nadal moge porozmawiac jak za dawnych czasow.
-"Dobrze, nawet bardzo. Ale chyba ciebie nie przebije ;) " - juz powoli moja radosc zaczela zmieniac sie znudzenie. A myslalam ze nie bede musiala rozstrzasac tego tematu.
-"Nie no, u mnie calkiem spoko. Troche zle sie czuje, praktycznie cala noc nie spalam bo brzuch mnie bolal i wymiotowalam, ale teraz jest swietnie!"-napisalam.
-"Ooo, czyzby ciaza? Chyba wiesz ze trzeba sie zabezpieczac? :D "- no tak, Natalka wszystko brala pol zartem, pol serio.
-"Nie no cos ty! Jaka tam ciaza? Ale siedz cicho bo jeszce wykrakasz i bedzie problem ;) Ale opowiadaj co u ciebie!"
-"Chora jestem, i oczy mnie bola od czytania imagina. Ktos baardzo inteligentny napisal na czarnym tle kolorowa czcionka -.-"
-"Kurde, coz za madrzy ludzie!"- to az niesamowite jak z Natalka potrafimy swobodnie przechodzic od tematu do tematu- "Ah, wlasnie, i wracaj do zdrowia!"
-"Dzieki :) Przyda sie xd A wlasnie, miala sie tobie pochwalic! Rodzice w koncu sie zgodzili na koncert!"
-"No cos ty?! Kiedy? Gdzie? Moze uda mi sie tez byc to sie spotkamy!!"
-"We Frankfurcie! Juz nawet mam bilety! A bedzie on... poczekaj chwile..."
-"Rowno za miesiac :)"- wyprzedzilam ja."
-"A no faktycznie, ja glupia, jak moglam tego zapomniec -.-"
-"Zdarza sie :) Fajnie by bylo gdybysmy sie spotkaly tam!"
-"Noo! Poza tym ty masz luzik bo wiesz, twoj chlopak i wiesz mozesz sobie byc na kazdym koncercie"
-"Hahahahah prosze cie! Nie mam zamiaru go tak wykorzystywac. Miejsc wolnych pewnie juz nie ma, ale moge byc na miejscu, najwyzej sie jakos umowimy i juz :D"
-"Yeah xd O kurcze, ale mam podjare! Zobacze Niallera na zywo *.*"
-"Nooo! Zazdroszcze ci ;)"- zazartowalam.
-"Hehe i dobrze :D Ale nie no, ty masz Malika na codzien i wiesz, on cie kocha i wgl i wgl. To juz cos :) To tobie wszyscy powinni zazdroscic."
-"Moze i racja. Ale ja sie tak nie czuje. Kurde, czuje sie nadal jak narwana fanka ktora ma kisiel w gaciach ogladajac filmiki i zdjecia z 1D."
-"To jakim cudem ty potrafisz z nimi normalnie gadac, jak potrafisz z nimi spedzac czas?"
-"Nawet nie wiesz jakie to cholernie trudne! Szczegolnie jak pierwszy raz ich spotkalam. Myslalam ze sie poplacze, popuszcze i cholera wie co jeszcze ! :D Ale to bylo zajebiste *.*"
-"I niedlugo ja tez sie tak bede czuc *.* O jeju juz sie nie moge doczekac!!"
-Val, oddaj mi laptopa!- podskoczylam na dzwiek glosu mamy.- Musze wyslac kilka zdjeci.
-No ale moze jeszcze chwilke mi daj?-spytalam.
-Nie, to wazne.
-No ok, tylko sie pozegnam z kolezanka.
-"Nati, gtg :* Mama chce laptopa. Jeszcze pozniej sie jakos zgadamy :)"
-"No ok, to papa :*"
Wylogowalam sie ze wszystkich stron i oddalam mamie laptopa. Wzielam telefon i zadzwonilam do Jenny.
Umowilysmy sie w Starbucks za godzine, tak zebym mogla spokojnie sie ogarnac.
Szybko sie umylam, ubralam, ale juz nie chcialo mi sie nakladac tapety. A co mi tam, odrobine mniej gladzi szpachlowej dobrze mi zrobi.
Kiedy schodzilam na dol, mama jeszcze mnie zlapala.
-A ty gdzie idziesz?-spytala.
-No umowilam sie z Jenna i takie tam... A co?
-A moglabys pojsc moze siostre odwiedzic?
-HAHAHAH NIE. Sorry, ale ona mieszka z ta wiedzma.
-One sa przyjaciolkami.
-Tak, poki Perrie cos na tym nie zyska.
-Ehh, no dobra. To przy okazji mozesz kupic maslo? Bo sie skonczylo.
-No ok, to ja lece. Papapa!!
Wybieglam z domu i ruszylam w kierunku centrum. Nie daleko na krawezniku zobaczylam mala ruda kulke. Podeszlam i wzielam ja na rece. Byl to maly kociaczek. Spojrzalam mu w niebieskie oczka, i od razu sie w nim zakochala.
-Pierodole, idziesz ze mna.-powiedzialam, i ulozylam go na dnie torby. Zawrocilam sie do domu.
-Mamo...!-zaczelam juz przy wejsciu. Mama wyszla z kuchni wycierajac mokre rece o scierke.
-Co sie dzieje, co tak szybko?-spytala unoszac jedna brew.
-A no.... Mamo, mozemy kotka?
-Co?! Czys ty do reszty ocipiala?!
-No ale mozemy?
-Nie!
Spojrzalam na nia wielkimi, smutnymi oczyma, otworzylam torbe i powiedzialam:
-No ale mozeeeeemy?
Mama spojrzala na mnie ze zdziwieniem i jednoczesnie ze strachem.
-Dziecko, czy ty sie cofasz?
-Nie, ale mozemy?
W tej chwili kociak stanol na tylnych lapkach i trzymajac sie brzegu torby spojrzal na mame.
-Och no dobra! Ale tylko na kilka dni!- krzyknela unoszac rece w gore.
-To sie jeszcze zobaczy.-dodalam cicho kiedy ta wrocila do kuchni.
Wbieglam po schodach do swojego pokoju nadal trzymajac kociaka w torbie. Z kieszeni wyjelam telefon i zadzwonilam do Jenny.
-Hej kochanie, zmiana planu, przyjdz do mnie!-powiedzialam jak tylko odebrala.
-No ok, ale wiesz, jeszcze jestem z Angelika. Pamietasz ja?
-Ta, w ktorej kochali sie wszyscy chlopacy?
-No tak tak, to moze z nia przyjde, co?
-Zgoda, czekam na was.
Rozlaczylam sie, i wyjelam kotka z torby na lozko. Jeju, jaki on slodziutki! Mial troche oczka zaklejone od ropy, ale z tym mozna sie szybko uwinac.
Wzielam go na rece i poszlam do kuchni.
Biedy, ze strachu, i pewnie z zimna okropnie sie trzasl. Postawilam go na podlodze, wyjelam najmniejsza miseczke jaka mielismy <taka jeszcze od lalek baby-born> i nalalam do niej delikatnie podgrzanego mleka. Niuniek przez pewna chwile wachal miske, i jej zawartosc, po czym zabral sie za picie.
Ja zabralam sie za przygotowywanie wody, aby zalac rumianek do przemywanie oczek kotkowi.
Uslyszalam dzwonek do drzwi, i popedzilam na dol je otwrzyc, zostawiajac spiaca Ruda <bo tak nazwalam mala kotke> na kocyku zaraz przy moim lozku.
Wpuscilam dziewczyny do srodka, i oczywiscie, wysciskalam Angelike, z ktora przyjaznilam sie jakies 10 lat temu.
-Jeju, tak dawno sie nie widzialysmy! Alez wypiekniala!-serio, nie moglam sie nadziwic, po tylu latach wreszcie sie spotykamy!
-Ja? Oj, Val, tak sie ciesze ze cie widze! Strasznie za toba tesknilam! Slyszalam ze spiewasz! Poza tym widzialam w internecie twoje zdjecia z tym Zaynem. Mam nadzieje, ze jestescie szczesliwi!
-I to jak! Dobra, wchodz do gory z... Ej, gdzie Jenna?
-Ym, chyba juz poszla.
Zaraz uslyszalysmy wolanie dziewczyny.
-Vaaal!! Co to jeest?!
Zasmialam sie, bo wiedzialam co ma na mysli. Zlapalam Angelike za reke i poszlysmy do mnie.
W pokoju Jenna stala przy kocyku i patrzyla sie na Ruda, a kotka na nia. Komicznie to wygladalo.
-Jaaaaki slodki kotek!- zachwycila sie Angelika i zaraz do malego Rudzielca podbiegla.
Jenna spojrzala sie na mnie zdziwiona, a ja wybuchlam nieopanowanym smiechem.
_____________________________________________________________________________
Toscie sobie troche poczekali, huhuhuu ;) Ale wiecie, nie mialam za bardzo pomyslow. Ale dzieki temu oto blogowi ->
http://mojezycietoonedirection2.blogspot.com/ <- dostalam takiej niesamowitej weny, ze az sie zdziwilam! Zachecam do czytanie, naprawde warto!! <3
Buziaczki xx