wtorek, 16 kwietnia 2013

PRZEPROSINY x.x

Bardzo was przepraszamy za to, ze przez dluuugi czas nie dodawalysmy zadnego rozdzialu, ale nie wiem co sie dzieje z Gela , a teraz byla jej kolej... Na prawda cholernie mi przykro... Moglam sama zajac sie pisaniem, ale problemy w domu i wgl... 

Ale teraz jak cos sama zabiore sie do pisania ! :D
Do weekendu kolejny rozdzial powinien byc ale nie obiecuje :/

I zapraszam do czytania poprzednich rozdzialow ;) x


Love ya xxxxxxxx

piątek, 18 stycznia 2013

rozdzial 23. - Valerie (+18!!)


-Val, co sie dzieje?- spytal Zayn odgarniajac mi wlosy na jedno ramie i calujac w kark. 
-No bo Pollo mial wypadek...-wskazalam na ekran telewizora gdzie Hache placze nad cialem swojego zmarlego przyjaciela.- On nie zyje!!
Wytarlam lzy po czym znow zanioslam sie placzem. Wlozylam do buzi kolejna garsc popcornu i ogladalam jak Babi wykrzykuje Hache w twarz ze niby on chce jej zniszczyc zycie.
-Ja pierdole, Babi jest pojebana?! Przeciez Hache ja tak kocha...- chlipalam. 
-Dobra, mloda, poprawie ci chumor moze, co?- szepnal mi do ucha Zayn.
-Yyy, nie? Mam zamiar tego wieczoru obejrzec jeszcze "Tylko ciebie chce"!
-Ja tylko ciebie chce przynajmniej na kilka minut. 
-Nie.-spojrzalam na niego spod byka.- Ja chce obejrzec film i nikt mi w tym nie przeszkodzi. 
-No dobra...- obszedl kanape na ktorej siedzialam, zabral mi miske z popcornem i pociagnal, dosc mocno i bolesnie, za reke.- Idziesz ze mna czy tego chcesz czy nie. Zrozumiano?
-Boze, Zayn, ty okres masz?- spytalam unoszac brew. 
-Nie. Po prostu chce sie pieprzyc... Ostro. Myslalem ze rozumiesz niektore potrzeby faceta.
-Widocznie musze sie jeszcze duuuuzo o tym dowiedziec.-szepnelam z usmiechem. 
-Masz zamiar jeszcze dlugo dyskutowac czy mozemy przejsc do rzeczy?
-Ehh, bierz co chcesz!- rozlozylam rece. 
-Na to wlasnie czekalem!- usmiechnal sie jak maly, slodki chlopczyk. 
Rzucilam mu sie w ramiona calujac jego gorace usta. Malik gladzil dlonmi moja talie, biodra, az doszedl do pupy. Oderwalam sie na chwile od jego ust, zeby spojrzec w te czekoladowa otchlan spojrzenia. Jego oczy plona z podniecenia. 
Bierze moja dlon i kladzie na swoim czlonku.
-To efekt jaki u mnie wywolujesz, panno Devine. 
Nabieram powietrza i obejmuje go palcami. Zayn usmiecha sie szeroko. 
-Teraz ty przejmujesz paleczke. 
Po tym zdaniu najpierw ja wybucham smiechem, a zaraz potem on. 
-Jestes swiadomy tego, jak to zabrzmialo?-pytam dlawiac smiech. Malik w odpowiedzi kiwa glowa. 
Wracamy do pocalunku, a nasze ubrania laduja na podlodze. Popycham go na sofe. Smieje sie upadajac, a ja zwyciesko patrze na niego z gory.
-W kieszeni spodni mam prezerwatywe.- mowi gladzac sie po kroczu wywolujac erekcje. 
Powoli szukam w kieszeni, patrzac na jego twarz. Przygryza warge. 
Siadam na niego okrakiem. Dotykam go, patrzac na jego wyraz twarzy. Jego usta ukladaja sie w litere O, gdy gwaltownie wciaga powietrze. Jego skora jest taka gladka i miekke... i twarda... mmm, co za smakowite polaczenie. Pochylam sie, a wlosy rozsypuja sie wokol mnie i juz jest w moich ustach. Sse go mocno. Zamyka oczy, a jego biodra podskakuja pode mna. 
-Jezu, Val...- jeczy.
Czuje taka moc, to takie podniecajace, draznic i sprawdzac go ustami i jezykiem. Zastyga pode mna, a ja przesuwam usta w gore i w dol, wpychajac go az do gardla, z zacisnietymi ustami... jeszcze i jeszcze. 
-Stop, Val, zatrzymaj sie. Nie chce dojsc.
Siadam mrugajac i dyszac jak on, ale czuje dezorientacje. Myslalam, ze to ja rzadze?
-Ty na gorze... To wlasnie musimy zrobic.
Biore foliowa paczuszke, rozywam ja, i juz trzymam w palcach lepka prezerwatywe. Bardzo powoli zalozylam ja na meskosc Zayna. 
Nagle siada i patrzymy na siebie nos w nos. 
-O tak- szepcze i oplata jedna reka moje biodra, unoszac mnie nieznacznie, druga zas sie podpiera by umiejscowic sie pode mna, po czym bardzo powoli opuszcza mnie na siebie. 
Jecze, gdy mnie rozwiera, wypelnia i bezwiednie otwieram usta zaskoczona tym slodkim, cudownym, przejmujacym i przepelniajacym uczuciem.Och... prosze. 
-Tak, kochanie, poczuj mnie calego.-jeczy i na chwilezamyka oczy. 
I jest we mnie, zanurzony do konca, i trzyma mnie na miejscu przez sekundy... minuty... nie mam pojecia, wpatrujac sie uwaznie w moje oczy. 
-Tak jest gleboko- mruczy. Jednoczesnie wygina sie i kolysze biodrami, a ja jecze... o rany- doznanie promieniuje przez moje podbrzusze... wszedzie. Cholera!
-Jeszcze- szepcze. Leniwie sie usmiecha i robi, co chce. 
Jeczac, odrzucam glowe do tylu, moje wlosy opadaja na plecy, a on bardzo powoli opada z powrotem na lozko. 
Chwytam jego rece jak kolo ratunkowe. Delikatnie odpycham sie od niego i opadam z powrotem. Jego oczy plona w dzikim oczekiwaniu. Oddech jest nierowny, podobnie jak moj. Podnosi miednice, gdy opadam na dol, podbijajac mnie znow do gory. Lapiemy rytm... gora, dol, gora, dol... znow i znow... i jest tak... dobrze. Pomiedzy moimi urwanymi oddechami ta gleboka, obfita pelnia... To gwaltowne odczucie pulsujace w ciele szybko narasta, patrze na niego, on na mnie, i w zachwycie widze, jak on zachwyca sie mna. 
Ja go pieprze. Ja rzadze. Jest moj, a ja jego. Ta mysl popycha mnie, jak obciazona betonem, na skraj przepasci i dochodze... krzyczac nieskladnie. Zayn chwyta moje biodra i z zamknietymi oczami, odchylajac glowe w tyl, z zacisnietymi ustami dochodzi cicho. Opadam na jego klatke piersiowa, napelniona nim, gdzies pomiedzy fantazja a rzeczywistoscia, tam, gdzie nie ma granic. 
-Valerie,-zaczyna zdyszany przerywajac cisze-chce zebys poznala moich rodzicow.

_______________________
Wybaczcie za jakiekolwiek bledy ale mam zjebana klawiature :/
+ chcialam dodac jakis gif czy zdjecie, ale trzeba rozbudzic wasza wyobraznie ;)

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 22-Jassi

20 pażdziernika 2013
Powoli zaczełam już chodzić ,może nieprzechodze niewiadomo jakich dystansów, ale z 10 metrów już spokojnie dam rade.Miałam 3 operacje i niedawno już wruciłam do domu, niestety Perri musiała jechać w trase, miałam zamieszkać u Liaśka albo u Tomlinsona, nawet to już było powoli ustalane ale nagle pojawił sie ,,rycerz na białym koniu" , mój koffany braciszek. Powoli mam z nim nawet dobre kontakty, ale przed nami jeszcze długa droga , powiedział żebym wruciła do domu że rodzice sie o mnie martwią, wybuchła kłutnia, a że kochany Tomlinsonek był ,,troszke " podpity... z resztą mniejsza z tym ważne że w końcu wyszło na to że będe mieszkała spowrotem w domu. Ale mi to nieprzeszkadza, znalazłam prace jako fotograf, wychodze do pracy o 7-wszyscy śpią, wracam o 13 , ide gdzieś ze znajomymi lub chłopcami , więc w domu jestem żadko.A Niall OMG ten chłopak....
Pisanie przerwało mi głośne hałas z dworu, schowałam pamiętnik na dnie szafy w której akurat siedziałam (tak wiem tylko ja potrawie siedzieć w szafie kiedy mam ogromny dom ),zapaliłam w pokoju światło,wyjrzałam za okno, pod moim oknem stała roześmiana od ucha do ucha postać, no oczywiście , taki głupi uśmiech to może mieć tylko Ole, mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.
-Hej głupku. -Powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Hej świnko.-Odpowiedział nadal uśmiechnięty Ole.
-Skąd wiedziałeś gdzie mam pokój?
-Cały czas pamiętałem. Za 20 minut widze cie na dole!
-Tak jest kapitanie!-Zaśmiałam sie i zamknełam okno.

Szybko założyłam czapke, akapropo ostatnio nawet zaczełam nosić rozpuszczone włosy,nawet niepowiedziałam nikomu że wychodze tylko wsadziłam w kieszeń telefon i kilka dziesiąt funtów. Żuciłam sie Ole na szyje, czułam od jego swetra piękne perfumy, poczochrałam mu włosy.
-Widze że wreszcie wruciłeś z Włoszech?-Powiedziałam biorąc go pod ręke, poszliśmy w strone Starbucks, zawsze tam chodziliśmy.
-No wiesz , macocha popsztykała sie z ojcem , więc ten naiwny myślał że to jego wina, chciał jej to wynagrodzić i zabrał ją na wycieczke na Karaiby.
-Sory Ole  ale twój ojciec to idiota.
-Wiesz niejesteś  pierwsza która to mówisz,no ale wiesz Włosi tak mają.
-Ej nieobraża, pamiętasz mieliśmy kolegów Włochów.
-No oni byli spoko ale mój ojcec to kretyn.Poprostu totalny, ta cała Misse ma 25 lat a mój ojciec 57, no weź kurde jak on był w jej wieku to już miał moje dwie siostry,które teraz mają 25 i 23 lata, przecież Siena jest w wieku własnej macochy to jest chore.-Doszliśmy do Starbucks,usiedliśmy przy stoliku.-No mówie ci totalna paranoja, ja nawet niewiem jak ja mam do niej mówić , no ale dobra rozgadałem sie o sobie a co u ciebie?
-No wiesz...-Wziełam głęboki wdech, ustawiliśmy sie w kolejce-Niecałe dwa miesiące temu miałam wypadek samochodowy, niemogłam chodzić, straciłam szanse na udział w światowych zawodach i w trasie Jessi J, ale...
-To mogą byś jakieś pozytywy?
-Daj mi skończyć.
-No ale za to, zakochałam sie pierwszy raz..
-WOW!Jassica Devine sie zakochała!No ja to musze poprostu gdzieś rozgłosić!-Zaczoł sie śmiać.
-Nienabijaj sie idioto.Mam wspaniałego chłopaka, mam prace jako fotograf, jak widzisz zaczełam chodzić , ogólnie jestem szczęśliwa.
-Ciesze sie, to co bierzemy?
-Ja to , to co zawsze Frappuccino karmelowe.A ty idioto?
-Też Frappuccino tylko czekoladowe.
-Czym moge służyć?-Spytała kasjerka.
-Dwa razy Frappuccino jedno karmelowe drugie czekoladowe, karmelowe-Jassie, czekoladowe-Ole.-Złożył zamuwienie Ole.
-6 funtów.
-Ja zapłace.
-Nie no co ty.-Odpowiedziałam, nielubiłam jak ktoś za mnie płaci.
-Dawno sie niewidzieliśmy, ja zapłace.-Podał kasjerce pieniądze, wruciliśmy do stolika,siedzieliśmy naprzeciw siebie, założyłam noge na noge.-Ty a jak ma na imie ten twój boy?
-Niall...
-Nazwisko?Może znam nigdy niewiadomo.
-Horan...
-Ten z 1D?!
-Tak.
-Pierdolisz?!
-Chyba on mnie.-Zaśmiałam sie.-Tak naprawde, spotkaliśmy sie w moje urodziny, no wiesz potem ja byłam na jego urodzinach, bo to niedługo po moich. On mnie pocałował jak sie troche schlał, wyznał mi miłość, potem opiekował sie mną i teraz jesteśmy razem.
-O kurwa miłość jak z seriali brazylijskich.
-A ty masz kogoś na oku?
-No od ponad roku mam dziewczyne.
-Serio?Jak ma na imie?ile ma lat?Ładna?Gadaj!
-Spokojnie nadpobudliwa kobieto! Pamiętasz Megan ?Tom  którom chodziliśmy do przedszkola?
-Z  nią?! Ciągneła mnie zawsze za warkoczyki i zabierała nam zabawki!Nienawidziliśmy jej!
-No widzisz a teraz jestem z nią szczęśliwą parą,niby jest od nas rok starsza ale to lepsza różnica wieku niż między moją macochą a moim ojcem.A co z twoim tatuśkiem?
-Mieszka teraz  z nami, ma na imie Ian, mieszka z nami też mój brat Conor jest z naszego wieku i mam z nim dobre kontakty ogólnie.....
Przerwal mi telefon, wyjełam go szybko z kieszeni ,,Amanda" to była żona Matta, mama Ed'a.
-Przepraszam cie na chwile Ole.-Wyszłam ze Starbucks, odebrałam telefon.-Halo?
-Hej kochana.-Usłyszałam okropnie piskliwy głos Amandy.-Słuchaj mamy z Mattem problem.
-Coś z Ed'em?!
-No tak po części, słuchaj musimy go z kimś zostawić , studio nam zalało .
-Dobra.-Położyłam ręke na czole i wziełam głęboki wdech.-Jestem w Stabucks, tym do którego często z tobą chodze, weź go spakuj i przywieź mi go.
-Tylko że...
-No co znowu?!
-Ja go musze ci zostawić na cztery dni...
-Jezu...No okay jestem jego chrzesną przywoź go.
-Weeee!!!Dzięki kocham cie!-Rozłączyła sie.Wruciłam do Ole, nasze kawy już stały na stoliku.
-Zaraz tu wpadnie ten piskliwy babsztyl Amanda , podrzuci mi tu Eda, niema go z kim zostawić, nieprzeszkadza ci to?
-Nie no skąd!A co u twojej siostry? Ona ma na imie Valerie tak?
-Brawo zapamiętałeś, jestem z nią pokłucona, ale z tego co wiem to JESZCZE chodzi z Zaynem Malikiem, bo najpierw to chodziła jeszcze z Liamem Payne,wiesz obaj są sławni.-Zaciągnełam przez słomke troche kawy.-To niezłe hejty na nią lecą.
-A na ciebie?Ciebie te całe Directioners tolerują?
-Taaaak, powiem ci że nawet mnie chyba lubią, jestem pierwszą dziewczyną Nialla od czasów X-factora.
Amanda weszła do Starbucks z Ed'em w stacerówce, niosła w ręku podręcznom torbe ,prawdopodobnie z rzeczami małego.
-No hej kochanieńka. -Podeszła i pocałowała mnie w policzek,-A to ty już nie z tym Niallem?
Amanda.
-Nie nie ,z Niallem jestem nadal , to mój najlepszy przyjaciel Ole a to mama Ed'a i żona Matta -Amanda. -Przedstawiłam ich, jak to Amanda ma w zwyczaju pocałowała Ole w policzek.
-A ja widziałam wasze zdjęcie jak wy ze dwa latka mieliście!Ale no nic tu masz kilka najpotrzebniejszych rzeczy, reszte Matt już zawiuzł do twojego domu.
-No dobra.To pa.
-No papapatki.-Zaśmiała sie i zabrała mi Frappuccino.-Dzięki kochanieńka.
-Nie ma sprawy krowo.-Podeszłam do spacerówki.-Hej mój mały przystojniaku!-Wziełam Ed'a na ręce i posadziłam sobie na kolana.-Tylko nierozrabiaj .-No ale wiesz co mnie to całe zdanie Directionerek obchodzi, ważne że ja jestem szczęśliwa z Niallem a to że im to przeszkadza to ich sprawa.
-W sumie masz racje, ale gdzieś czytałem że fanki są dla niego strasznie ważne.
-WOW!Umiesz czytać!No w sumie tak ale ja jestem dla niego ważniejsza....
Gadaliśmy z dobre 3 godziny ale Ed zaczoł strasznie ryczeć więc musiałam wracać do domu, bo mądra Amanda niespakowała mu nic do jedzenia.Zrobiłam małemu kaszke, zjadł ją w niewiarygodnym tempie, poszłam z nim do mojego pokoju.
-Gdzie ty maluszku będziesz spał?No nic śpisz dziś z ciocią Je.Chodź idziemy sie kompać pulpeciku.
Rozebrałam go w pokoju, siebie rozebrałam w łazience, nalałam wode i wykompałam nas oboje, mały zasnoł po dwuch godzinach byłam padnięta.
-Puk ,puk można?-Usłyszałam głos za drzwi, byłam w samych stringach.
-Nie, jestem naga!-Krzyknełam stanowczo.
-Tym lepiej!-Przestraszyłam sie na początku że to tata albo Conor ale to był Niall.
-Ty zboczku!-Zasłoniłam sie ręcznikiem.-Moja mama cie niewidziała?
-Poszła gdzieś z twoim tatą.Ale mam widoczki...-Zdjoł mi ręcznik.
-Ej ty Romeo dziecko tu śpi.-Kiwnełam głową w strone słodko śpiącego Ed'a.
-Twoje dziecko?!
-Ci...No co ty idioto , to mój chrześniak Ed.
-Śliczny.Moze pujdźmy w  jego ślady i też idźmy spać?
-A masz pidżamke?
-Będe w boxerkach.
-Kładź sie.
Położyliśmy sie razem do łóżka i zasneliśmy wtuleni, Niall we mnie, ja w Eda ... a Ed? A Ed w swojego misia.

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 21-Jassy


Możę któs by powiedział że powinnam sie cieszyć że wogóle żyje, a to że niechodze to tylko mały - mojego życia. Dla mnie? Dla mnie życie bez możliwośći chodzenia to niejest życie,sesnsem mojego żcycia był taniec i pozowanie do zdjęć... Okazało sie że zostałam przyjęta jako tancerka na trase koncertową Jessie J...ale teraz? Teraz nic z tego skoro niemoge chodzić.A co tu dopiero mówić o tańcu?Moje życie straciło sens w chwili kiedy Louis mi oznajmij że niemoge chodzić, to były najstraszniejsze sekundy moje życia a zaraz po nich moment kiedy spojrzałam na swoją tważ po zdjęciu opatrunków.Teraz?Teraz mieszkam z Perri , ona sie mną opiekuje,daje mi leki, wszystko przynosi, jeździ ze mną na rechabilitacjie. Zachowuje sie jak siostra, czeko niemoge powiedzieć o Valerie, od momentu kiedy wygarnełam jej co myśle o jej zdradzie Liama i byciu z Zaynem, nawet sie do siebie nieodzywałyśmy. Wiele razy wybieram jej numer , ale kiedy mam już nacisnąć zieloną słuchawke rezygnuje, może zabardzo sie boje?Może gdyby Val wiedziała jak bardzo sie boje,jak bardzo strach przepełnia moje serce, o tym jak bolesne są rechabilitacjie i jak bardzo potrzebuje żeby ktoś bliski był teraz przy mnie.Do mojego pokoju wszedł Niall , niewidziałam sie z nim jakiś czas bo chłopcy zostali jeszcze na kilku koncertach w USA a ja z Perri wruciłyśmy do domu.
-hej kotku.-Położył sie obok mnie i wręczył mi malutki bukiecik róż, kwiatów chyba było 16.-Jak sie dziś czuje moja królewna.
-Niall przecież sam wiesz .... Więc po co pytasz?-Położyłam mu sie na klatce piersiowej.-Ale to nieważne jak tobie minoł dzień słoneczko?
-A no wiesz, wstaliśmy z chłopakami około godziny 6, i wiesz co? Przed naszym hotelem spało ze 200 dziewczyn!To było naprawde niesamowite uczucie jak.....
Po pewnym czasie słowa ukochanego gineły gdzieś w tle, byłam zbyt zamyślona, po mojej głowie chodził widok zapłakanego Zayna ktory wychodzi z mojej sali i jego słowa ,,Prawdziwy przyjeciel dałby drugą szanse...", rozumiem że byłam od zawsze uważana za jędze i szmate, przyzwyczaiłam sie , tak samo jak wszyscy przyzwyczaili sie do mojego zachowania.Zayn był moim najlepszym przyjacielem , jak sobie przypomne te głupawki i to jak był ze mną w studio tatuaży.Naprawde niewiem jak ja mogłam tak zrobić?! Zachowałam sie jak tania szmata!
-..no i wiesz jak skończyłem z nią gadać to stwierdziłem że to nawet dobry pomysł co ty na to?-Słowa chłopaka wyrwały mnie z zamyśleń.
-Przepraszam kotku zamyśliłam sie , o co chodzi?-Spojrzałam mu w oczy.
-No bo moja mama zaproponowała że skoro jesteśmy parą, ja sie tobą opiekuje ..
-Po części kotku bardziej sie mną opiekuje Pezz.
-Misiaku nieprzerywaj mi!
-Niekrzycz na mnie !Co to ma być?!
-No dasz ty mi w końcu dokończyć to co chce powiedzieć?!
-Mówie ci do jasnej cholery zwracaj sie do mnie grzeczniej.
-Przepraszam misu.
-No dobrze żeby to mi był ostatni taki raz.No i co ta twoja mama zaproponiwała bo ciekawa jestem.
-Może wpadniemy do niej do Irlandji na taki rodzinny obiad, jesteś moją pierwszą dziewczyną od czasów X-factora, moje rodzina bardzo chce cie poznać.
-I co będziesz taszczył za sobą do Mulingar kaleke?
-Nie kaleke tylko dziewczyne którą kocham a to jest wielka róznica misiu. Pocałował mnie w głowe, wtuliłam sie w niego.
-Kotku moge mieć do ciebie proźbe?
-Jasne misiu, wkońcu od tego mnie masz.
-Zadzwonił byś do Zayna?
-A ty niemasz telefonu kotku?
-No wiesz eeee.... wygadałam darmowe minuty.
-No to moge ci dać mój , nie ma problemu.
-Nie wiesz , wolałabym żebyś to ty z nim pogadał... misiu mam ci mówić o wszystkim tak?
-No tak w końcu jestem twoim chłopakiem.
-No bo ja sie ostro pożarłam z Zaynem i niewiem teraz jak sie pogodzić,a tak to byś wzioł na głośnomówiący a ja bym ci napisała o co masz go spytać okay?
-Ale to już jutro skarbie bo dziś ten dzień pewnie chce spędzić z Valerie.Tak samo jak ja chce ten dzień spędzić z tobą.
Wtuliłam sie w swojego chłopaka, tak bardzo go kochałam, to on dodawał mi co dzień otuchy, chodź przyznam sie szczerze i otwarcie , często niezachowuje sie fer względm niego, prubuje dominować w tym zwiąsku, czemu tak robie sama niewiem, w moim pokoju rozległo sie pukanie, po chwili drzwi lekko sie uchyliły i ujżeliśmy głowe Perri.
-Nieprzeszkadzam zakochańcą?-Spytała roześmiana Pezz.
-Nie no to twój dom ty nam nigdy niebędziesz przeszkadzała!-Powiedziałam z uśmiechem.
-Serio serio nigdy, nawet no wiesz.....?-obie sie zaśmiałyśmy.-A teraz tak serio to twoi rodzice przyjechali młoda.
-Pierdolisz?!-Nagle zrobiłam mine WTF?!
-Nie no , na serio są na dole , powiedziałam że sprawdze czy nieśpisz , bo wiedziała że Niall jest u ciebie.
-W jakim są nastroju?
-Twoją matke chyba wkurwiła Valerie , coś gadała o jakimś kocie a twój ojciec wkurwiony na maxa bo coś mu w robocie nieposzło.
-Niall ewakułuj sie z mojego pok....
-Cześć córeczko!-Do sypialni w której spałam , jak churagan wpadła moja rodzicielka a za nią wszedł Ian ze sztucznym uśmiechem na ustach.-A wy nie za młodzi jesteście na sex?!

-Co ?!Mamo na jaki sex?!

-No ja mam nadzieje że wy sie zabespieczaliście i za 9 miesięcy niebęde miała wnuków?!!!Bo tego bym niezniosła!!

-Mamo na te twoje nerwy to se meliski zapaż!

-A ty młody człowieku trzymaj to.-Ian wsadził Niallowi do ręki paczke prezerwatyw,widziałam że Niall jest zakłopotany tom sytuacjią i zaraz spali cegłe.

-Ian!!!My nieuprawiamy jeszcze sexu!!Jestem dziewicą!To wam wystarczy?!

-Ty anpewno mnie nieokłamujesz?!Ty nieokłamuj własnej rodzicielki!

-Mamo!Ogarnij dupe idiotko! Ja jestem dziewicą i jeszcze jakiś czas tak zostanie!Weź mi chodź raz uwierz!Ja mam 16 lat tak?!nieuprawiam sexu bo sie boje ze zajde tak jak ty! Zadowolona?!

-No dobrze kotku wierze ci. -Pocałowała mnie w głowe.

-Ale prezerwatywy sie przydadzą.-Stwierdził surowym głosem Ian.-Niechce jeszcze zostać dziadkiem

-A ty sie kurwa  nieodzywaj tatuśku na 6 z +, dopiero niedawno zostałeś tak praktycznie ojcem i co już mi tu kurwa będziesz gadał że ty niechcesz dziadkiem zostać?!Wogóle zamknij morde i sie nieudzielaj!

-Jassica Marryl  Devin! Jak ty sie młoda damo odzywasz! 

-Mówiłam zamknij morde idioto!

-Jassi!-Krzykneła na mnie mama.

-Co sie mnie czepiasz?!Zjawia sie po 16 latach i myśli ze co kurwa będzie sie żądził w moim życiu chuj jebany?!

Ian do mnie potrzedł i dał mi w tważ, tego było za wiele miara sie przelała, czułam sie upokożona.

-Wyjdź z tąd....-Powiedziałam ze łzami.

-Przepraszam niechciałem.-Prubował mnie przytulić.
-Wyjdżcie z tąd wszyscy...

Wszyscy wyszli z mojego pokoju a ja zostałam sama płacząsc w poduszke.Usiadłam na łóżku i otarłam łzy, moja matka chce mnie mieć za dziwke?! Prosze bardzo! Wziełam z szfeczki nocnej lusterko, starłam makijaż, pozpuściłam włosy.
-Niall kotku możesz tu przyjść.-Powiedziałam pół krzykiem.
Niall wszedł do mojej sypialni, położył sie obok mnie, delikatnie go pocałowałam poczym uśmiechnełam sie do niego cwaniacko.Wsadziłam ręke pod jego koszulke i jeździłam dłonią po jego brzuchu. Po chwili biały materiał leżał po za łóżkiem.
-Misiu chcesz tego?-Szepnoł  mi do ucha i delikatnie je przygryzł.
-Misiu tak, kocham cie i chce to przeżyć z tobą.-Pocałowałam go namiętnie.-Ale niechce być w ciąży więc prosze załóż prezerwatywe.
-Zaraz wracam .
Odwrucił sie do mnie plecami, wyjoł z kieszeni prezerwatywe którą dostał od mojego ojca i  założył ją na swojego penisa, odwrucił sie do mnie spowrotem.Zaczoł mnie całować , podczas pocałunku wędrował rękom pod moją koszulke i rozpioł mi stanik, który ze mnie zżucił razem z niebieską piżame, delikatnie zsunoł z moich bioder moje majtki i żucił za siebie. Sam szybko sie rozebrał,usiadł na mnie okrakiem, swoje ręce położył na moje biodra i delikatnie je podniusł , niestety sama niemogłam tego zrobić z wiadomych powodów.Powoli we mnie wszedł, jęknełam z bółu, moje koleżanki zawsze opowiadały jaki to pierwszy raz jest fajny itd. ale szczeże sie przeznam że mnie to boli. Niall wchodził we mnie coraz szybciej i mocniej, jęczałam z bólu.
-Nieściskaj tak bioder, będzie przyjemniej, spokojnie niespinaj sie tak maleńka.-Uśmiechnoł sie do mnie cwanacko i uszczypnoł  w pośladek.
Rozluźniłam delikatnie biodra a on znów zaczoł we mnie wchodzić, jednak to nic niezmieniło nadal bolało, Niall spończył po jakichś 15 minutach, strasznie głośno nademną sapał, był spocony,objoł mnie za pośladki , przekręcił sie , teraz to on leżał na łóżku a ja na nim. 
-Bardzo bolało?-Spytał Niall całując mnie w czoło.
-Tylko troszke.-Uśmiechnelam sie do niego.
-To bardzo dobrze.
Niall okrył nas kołdrą, wtuliłam sie w niego kładą głowe pod jego lewą piersią, serce waliło mu jak opentane.
-Kocham cie Niall
-Ja ciebie też Jas
*********************
Przepraszam że tak są w dialogu takie duże przerwy ale coś mi sie zwaliło :*
Niejestem dobra w + 18 więc przepraszam <3
Mam nadzieje że sie podobało ~~~~~Gela
Jak wam sie podoba nowa wersja bloga? Coś zmienić?
Piszcie licze na komentarze



poniedziałek, 7 stycznia 2013

Reakcja na teledysk Kiss You- Monika

Huhuhuuu a oto moja reakcja na Kiss You. Moze byc nudna, i wgl. Staralam sie nie spiewac, nie wariowac, i udalo mi sie, chociaz serce walilo mi jak mlot!!
Ja, ehm, wiem, ze jestem gruba, mam zjebany ryjek i wgl, ale prosze, mozecie sie na mnie wyrzyc!!
+ przepraszam jesli ktos mnie uslyszy sie przestraszy mojego glosu ._. sama sie go boje xD


Nie ma co, kreca mnie faceci z zarostem, na motorach, i jeszcze z tatuazami *.*

Jak cos to Gela doda swoja reakcje... pozniej. Bo filmik nie chce jej sie przerzucic :/ Wiem, slabo... No ale wkrotce bedzie, nie ma co sie martwic ;)
Buziaczki dla wszystkich w miare powaznych (jak ja xd), no i przede wszystkim tych, ktorzy jarali sie przed komputerem, dostawali orgazmu itd. :D
________________________
Monika ;)x

piątek, 4 stycznia 2013

rozdzial 20.-Valerie.

Obudzilam sie, ale jeszcze nie otworzylam oczu. Nie mialam sily. Glowa mnie strasznie bolala. Nic nie pamietalam z wczorajszego dnia. W ogole nic nie pamietalam z minionego tygodnia!
Odwrocilam sie na drugi bok, co przyplacilam kolejnym napadem bolu glowy. Zlapalam sie za czolo, bylam cala spocona.
"Co sie ze mna stalo?"-probowalam sobie przypomniec, co tylko potegowalo bol.
Czulam sie smierdzaca i obklejona, wiec postanowilam wstac. Powoli i ostroznie wytawilam poza lozko jedna noge, potem druga. Delikanie oparlm sie na lokciach nadal nie otwierajac oczu. Zdobylam sie na to dopiero wtedy, kiedy juz siedzialam i bylam w miare gotowa na to, zeby wstac.
"TO NIE JEST MOJ POKOJ!!"-pomyslalam przerazona- "KURWA GDZIE JA JESTEM?! CO  JA ROBILAM?!"
Wstalam pospiesznie, ale i tak przewrocilam sie na lozko, i musialam chwile odczekac zeby znow, tym razem spokojnie, wstac.
Rozjerzalam sie po pomieszczeniu. To chyba pokoj Conora. Nie no, na pewno to jest pokoj Conora. Tylko co ja tutaj robie?
Wstalam i wyszlam na korytarz. Tym razem kazdy ruch staralam sie robic jak najdelikatniej.
Zeszlam do kuchni i zobaczylam, ze sa juz w domu mama i Ian. Przeciez mieli wrocic dopiero 12 jak nie 13 pazdziernika. Chyba... Teraz juz niczego pewna nie jestem.
-A co wy tutaj...?-spytalam siadajac na krzesle przy stole.
-Co, nie mozemy byc we wlasnym domu?-zaczela zgryzliwie mama.
-Nie zabraniam tobie bywac tutaj, w koncu to ty placisz rachunki i tak dalej. Ale ... on?
-Val, przyzwyczaj sie, ze bede z wami mieszkal.-powiedzial z milym usmiechem Ian, co mi sie wcale nie spodobalo. Widac w tym cos... sztucznego? Tak, to odpowiednie okreslenie! On caly jest sztuczny jak Perold. Pasuja do siebie...
-Tak. Super! To ja sie wyprowadzam.
-Aha, Valerie. Wczoraj wieczorem dzwonil Zayn. Chcial, zebym ci przekazala ze jest juz w Londynie, i masz do niego zadzwonic-powiedziala mama.
-Aha... Ale ze jak to... wczoraj ?
-Bo wiesz, wczoraj caly dzien przespalas. Dzis pol dnia...
-To ktora to juz...
-Niedlugo 3.-wtracil sie Ian.
-Ale ze po poludniu?!- wytrzeszczylam oczy i zerwalam sie z miejsca. Popedzilam do swojego pokoju, musialam zadzwonic do Zayna.
Znalazlam telefon, wykrecilam jego numer, znalam go na pamiec, zreszta jak wiekszosc numerow.
-No ! Juz myslalem ze nie zadzwonisz.-Malik odebral po 4 sygnale.
-Wybacz, ale przez ten caly czas spalam. Nawet nie wiem jak to mozliwe.
-No coz. Spotkamy sie jeszcze dzisiaj?
-Dla mnie bardzo spoko. Tylko bym musiala sie odswierzyc. Poza tym glowa boli mnie jak cholera.
-To moze ja przyjde do ciebie? Przy okazji kupie jakas kawe czy cos.-zaproponowal.
 -O swietnie! I moglbys tez kupic jakies ciasteczka czy cos bo mam na cos slodkiego ochote.
 -Dla ciebie wszystko kochanie.
-Dobra dobra nie przesadzajmy. Czekam na ciebie. Kocham!
-Tez kocham.
Rozlaczyl sie, a ja wzielam swieza bielizne, i poszlam sie umyc.
W lazience spojrzalam na swoje odbicie. Cos bylo nie tak. Mialam zbyt jasne oczy. Zawsze byly ciemnoniebieskie,niemalze granatowe, a teraz...po prostu niebieskie. Poza tym mialam straszne wory pod oczami, i bylam bledsza niz zazwyczaj.
Odkrecilam kran i przemylam twarz chlodna woda. Zakrecilo mi sie w glowie, musialam oprzec sie o umywalke, i wtedy sobie przypomnialam... klub... Conor... potem... w domu.... przed domem.... pocalunek... a potem.... Nie nie nie! Nie moge o tym myslec! To nie prawda ! No kurwa nie! No ja tego nie moglam z nim zrobic !! Ja ... taka nie jestem! Cholera...
Otrzaslam sie z tego wszystkiego w miare szybko, rozebralam sie i weszlam pod prysznic. Odkrecilam goraca wode i pozwolilam, zeby splywala po mnie, zmywala wszystkie slady z minionych 2-3 dni. Nie chcialam tgo. Nie chcialam o tym pamietac.
Po dluuuugim bezczynnym staniu pod strozka goracej wody, wreszcie musialam sie normalnie umyc, wyjsc z kabiny i ubrac.
Wrocilam do pokoju po dres i znow udalam sie do lazienki. Szybko i niezbyt dokladnie wysuszylam wlosy i zwiazalam je w niesfornego koczka. Nie mialam zamiaru sie na razie malowac, bo po co paradowac w domu z gladzia szpachlowa na twarzy? W takim stanie sie powinno swiatu pokazywac  a nie domownikom. Nie no, zartuje. Ale serio zaczelo mi troche odbijac. Na szczescie bol glowy minal.
Usiadlam na wannie i myslalam... sama nie wiem o czym. Mialam jakies dziwne przeczucia, i za nic nie moglam dojsc, z czym one sa zwiazane. Ale tak czasem czesto mam.
Nie mam pojecia ile czasu tak siedzialam, ale ogarnelam sie dopiero gdy uslyszalam trzaskanie drzwiami. Chyba od mojego pokoju, ale dzis juz niczego pewna nie bylam...
-A tobie tak nie za dobrze?-spytalam, kiedy zobaczylam kto zajal moje lozko.
-No faktycznie moglaby byc wygodniejsze.
W odpowiedzi na to zdolalam sie tylko usmiechac. Kurde, nadal nie moge uwierzyc, ze marzenie kilku milionow nastolatek spelnilo sie wlasnie mnie.
Zauwazylam na stoliku nocnym dwa kubki ze Starbucks i papierowa torebke.
-Ooo, pamietales co pijam?-zdziwilam sie.
-Nie jestem pewien, ale chyba caffe mocha, tak?
-Ogolnie to czekoladowe frappucino, ale to tez jak najbardziej moze byc.
Popilam lyk kawy, odstawilam kubek i polozylam sie obok Malika obejmujac go jedna reka.
-Tesknilam, wiesz?
-Nie dziwie sie! Sam tez bym tesknil za takim ciachem!
Oboje sie zasmialismy.
-Jak minal weekend?-spytal Zayn.
-Szczerze, nie pamietam. Bylam w klubie z Conorem i tak jakos wiesz... Teraz musze odpokutowac to kacem...
-Hahaha i dobrze ci tak!
-Poza tym wpadlam na pojebany pomysl... No wiec... Wyprowadzam sie!!
-Co?! Gdzie?! Ty sobie chyba zartujesz!!
-Nie. Znaczy sie jeszcze nie wiem gdzie, moze daleko... Ale nie, chce gdzies w Londynie. Najwyzej wynajme sobie jakas mala kawalerke i juz.
-Jak juz sie masz zamiar przeprowadzic to do mnie.
-Nie. Przynajmniej nie tera. To za wczesnie.
-Niby czemu? Kochamy sie i to jest najwazniejsze.
-No ale... wystraczy ze jestem z toba i od razu na mnie pelno hejtow idzie. Wole nie myslec co to by bylo gdybysmy razem zamieszkali.
-Ty to zawsze jakis problem znajdziesz...
-A zebys wiedzial! Nie wytrzymasz ze mna!

Reszte dnia spedzilismy na wyglupianiu sie, jedzeniu muffinkow ktore kupil Zayn, a wieczorem obejrzelismy "Lol", glownie dlatego, bo ja chcialam (uwielbiam ten film)
Po filmie niestety musielismy sie pozegnac. Po klotni z mama Zayn nie moglby zostac u mnie na noc, a tym bardziej ja nie moglabym pojsc do niego. Tak wiec przed snem zostala nam tylko rozmowa telefoniczna.

Praktycznie cala noc meczyly mnie wymioty i bol podbrzusza. Nie moglam spac, chodzilam po calym mieszkaniu bez celu, po czym bieglam do lazienki zwymiotowac. Kurde, cos zjadlam nie tak czy co?
Kiedy w koncu caly bol minal i wymioty przestaly mnie meczyc, zaczelam sie zastanawiac czy przypadkiem w ciazy nie jestem... Z Liamem spalam miesiac wczesniej, z Zaynem okolo tygodnia temu... no a z Conorem... 3 dni temu... Ale o tym wolalam nie myslec.Wyjelam z szuflady biurka kalendarzyk. Okres powinnam dzisiaj dostac, chociaz mozliwe ze tydzien sie spozni.
Kurcze, czemu ja sie tak martwie? To pewnie nic takiego... Po prostu tak mi sie zdaje...
Udalo mi sie zasnac dopiero nad ranem. Ale mialam niesamowicie dziwny sen. Byly w nim dwie male dziewczynki. Jedna sliczna czarnowlosa o ciemnej karnacji i czekoladowych oczkach. Druga tez sliczna, ale miala brazowe wlosy, jasna cere i niebieskie oczy. Obie staly przede mna trzymajac sie za rece. Raptownie jedna z nich, ta bledsza, zaczela znikac, a ja zaczelam plakac. Nie wiedzialam co sie dzialo. Dziewczynka o czarnych wlosach nadal stala i sie usmiechala do mnie, a ja nie moglam opanowac placzu, chociaz jednoczesnie czulam sie niewiarygodnie szczesliwa. Potem obok mnie pojawil sie Zayn, przygarnal mnie do siebie, a dziewczynke zlapal za raczke i usmiechnal sie do niej.
Otworzylam oczy. Bylam cala zaplakana. Spojrzalam na zegarek na scianie nad lozkiem. Byla dopiero 10 rano. Chcialam jeszcze chwile polezec, ale musialam wstac. W lozku za bardzo o tym snie myslalam.
Wstalam, wyszlam z pokoju i udalam sie do kuchni. Tam na szczescie byla tylko mama przygotowujaca obiad.
-Tak wczesnie zabierasz sie za gotowanie?-zdziwilam sie.
-A czemu nie?
-A nie, nic, tak sie tylko pytam.
Nic nie powiedziala. Chcialam sie jej spytac co znaczyl moj dziwaczny sen.
-Mamo, wiesz moze co oznacza jak sie snia dzieci.
-No jak kobiecie snia sie dzieci to oznacza, ze prawdopodobnie bedzie spodziewala sie dziecka.
-Ale dwie dziewczynki?
-No to pewnie dwie coreczki. A teraz ja mam do ciebie pytanie,co zes sie tak w nocy szlajala?!
-Brzuch mnie bolal, wymiotowalam. Po prostu masakra...
Mama spojrzala na mnie podejrzliwie.
-Co ty w ciazy jestes?
-Nie no, raczej nie.- zasmialam sie.
-No mam taka nadzieje.
Podeszlam do lodowki, i wyjelam z niej twarog, ktory polalam jogurtem i poszlam z takim sniadaniem usiasc do salonu.
Wlaczylam telewizor i odpalilam laptopa mamy. Zalogowalam sie oczywiscie na fb i tt, odpowiedzialam na kilka pytan na asku, a miedzy czasie ogladalam Spongeboba.
-"CZESC!"- rozlegl sie dzwiek wiadomosci przychodzacej na fb. Pisala moja znajoma Natalia z Polski.
-"No hej kochana, co tam u ciebie?"-odpisalam uradowana, ze chociaz tyyle sie zmienia, osoby z ktorymi jestem tak blisko, chociaz jestesmy porozrzucane po calym swiecie, nadal moge porozmawiac jak za dawnych czasow.
-"Dobrze, nawet bardzo. Ale chyba ciebie nie przebije ;) " - juz powoli moja radosc zaczela zmieniac sie znudzenie. A myslalam ze nie bede musiala rozstrzasac tego tematu.
-"Nie no, u mnie calkiem spoko. Troche zle sie czuje, praktycznie cala noc nie spalam bo brzuch mnie bolal i wymiotowalam, ale teraz jest swietnie!"-napisalam.
-"Ooo, czyzby ciaza? Chyba wiesz ze trzeba sie zabezpieczac? :D "- no tak, Natalka wszystko brala pol zartem, pol serio.
-"Nie no cos ty! Jaka tam ciaza? Ale siedz cicho bo jeszce wykrakasz i bedzie problem ;) Ale opowiadaj co u ciebie!"
-"Chora jestem, i oczy mnie bola od czytania imagina. Ktos baardzo inteligentny napisal na czarnym tle kolorowa czcionka -.-"
-"Kurde, coz za madrzy ludzie!"- to az niesamowite jak z Natalka potrafimy swobodnie przechodzic od tematu do tematu- "Ah, wlasnie, i wracaj do zdrowia!"
-"Dzieki :) Przyda sie xd A wlasnie, miala sie tobie pochwalic! Rodzice w koncu sie zgodzili na koncert!"
-"No cos ty?! Kiedy? Gdzie? Moze uda mi sie tez byc to sie spotkamy!!"
-"We Frankfurcie! Juz nawet mam bilety! A bedzie on... poczekaj chwile..."
-"Rowno za miesiac :)"- wyprzedzilam ja."
-"A no faktycznie, ja glupia, jak moglam tego zapomniec -.-"
-"Zdarza sie :) Fajnie by bylo gdybysmy sie spotkaly tam!"
-"Noo! Poza tym ty masz luzik bo wiesz, twoj chlopak i wiesz mozesz sobie byc na kazdym koncercie"
-"Hahahahah prosze cie! Nie mam zamiaru go tak wykorzystywac. Miejsc wolnych pewnie juz nie ma, ale moge byc na miejscu, najwyzej sie jakos umowimy i juz :D"
-"Yeah xd O kurcze, ale mam podjare! Zobacze Niallera na zywo *.*"
-"Nooo! Zazdroszcze ci ;)"- zazartowalam.
-"Hehe i dobrze :D Ale nie no, ty masz Malika na codzien i wiesz, on cie kocha i wgl i wgl. To juz cos :) To tobie wszyscy powinni zazdroscic."
-"Moze i racja. Ale ja sie tak nie czuje. Kurde, czuje sie nadal jak narwana fanka ktora ma kisiel w gaciach ogladajac filmiki i zdjecia z 1D."
-"To jakim cudem ty potrafisz z nimi normalnie gadac, jak potrafisz z nimi spedzac czas?"
-"Nawet nie wiesz jakie to cholernie trudne! Szczegolnie jak pierwszy raz ich spotkalam. Myslalam ze sie poplacze, popuszcze i cholera wie co jeszcze ! :D Ale to bylo zajebiste *.*"
-"I niedlugo ja tez sie tak bede czuc *.* O jeju juz sie nie moge doczekac!!"
-Val, oddaj mi laptopa!- podskoczylam na dzwiek glosu mamy.- Musze wyslac kilka zdjeci.
-No ale moze jeszcze chwilke mi daj?-spytalam.
-Nie, to wazne.
-No ok, tylko sie pozegnam z kolezanka.
-"Nati, gtg :* Mama chce laptopa. Jeszcze pozniej sie jakos zgadamy :)"
-"No ok, to papa :*"
Wylogowalam sie ze wszystkich stron i oddalam mamie laptopa. Wzielam telefon i zadzwonilam do Jenny.
Umowilysmy sie w Starbucks za godzine, tak zebym mogla spokojnie sie ogarnac.
Szybko sie umylam, ubralam, ale juz nie chcialo mi sie nakladac tapety. A co mi tam, odrobine mniej gladzi szpachlowej dobrze mi zrobi.
Kiedy schodzilam na dol, mama jeszcze mnie zlapala.
-A ty gdzie idziesz?-spytala.
-No umowilam sie z Jenna i takie tam... A co?
-A moglabys pojsc moze siostre odwiedzic?
-HAHAHAH NIE. Sorry, ale ona mieszka z ta wiedzma.
-One sa przyjaciolkami.
-Tak, poki Perrie cos na tym nie zyska.
-Ehh, no dobra. To przy okazji mozesz kupic maslo? Bo sie skonczylo.
-No ok, to ja lece. Papapa!!
Wybieglam z domu i ruszylam w kierunku centrum. Nie daleko na krawezniku zobaczylam mala ruda kulke. Podeszlam i wzielam ja na rece. Byl to maly kociaczek. Spojrzalam mu w niebieskie oczka, i od razu sie w nim zakochala.
-Pierodole, idziesz ze mna.-powiedzialam, i ulozylam go na dnie torby. Zawrocilam sie do domu.
-Mamo...!-zaczelam juz przy wejsciu. Mama wyszla z kuchni wycierajac mokre rece o scierke.
-Co sie dzieje, co tak szybko?-spytala unoszac jedna brew.
-A no.... Mamo, mozemy kotka?
-Co?! Czys ty do reszty ocipiala?!
-No ale mozemy?
-Nie!
Spojrzalam na nia wielkimi, smutnymi oczyma, otworzylam torbe i powiedzialam:
-No ale mozeeeeemy?
Mama spojrzala na mnie ze zdziwieniem i jednoczesnie ze strachem.
-Dziecko, czy ty sie cofasz?
-Nie, ale mozemy?
W tej chwili kociak stanol na tylnych lapkach i trzymajac sie brzegu torby spojrzal na mame.
-Och no dobra! Ale tylko na kilka dni!- krzyknela unoszac rece w gore.
-To sie jeszcze zobaczy.-dodalam cicho kiedy ta wrocila do kuchni.
Wbieglam po schodach do swojego pokoju nadal trzymajac kociaka w torbie. Z kieszeni wyjelam telefon i zadzwonilam do Jenny.
-Hej kochanie, zmiana planu, przyjdz do mnie!-powiedzialam jak tylko odebrala.
-No ok, ale wiesz, jeszcze jestem z Angelika. Pamietasz ja?
-Ta, w ktorej kochali sie wszyscy chlopacy?
-No tak tak, to moze z nia przyjde, co?
-Zgoda, czekam na was.
Rozlaczylam sie, i wyjelam kotka z torby na lozko. Jeju, jaki on slodziutki! Mial troche oczka zaklejone od ropy, ale z tym mozna sie szybko uwinac.
Wzielam go na rece i poszlam do kuchni.
Biedy, ze strachu, i pewnie z zimna okropnie sie trzasl. Postawilam go na podlodze, wyjelam najmniejsza miseczke jaka mielismy <taka jeszcze od lalek baby-born> i nalalam do niej delikatnie podgrzanego mleka. Niuniek przez pewna chwile wachal miske, i jej zawartosc, po czym zabral sie za picie.
Ja zabralam sie za przygotowywanie wody, aby zalac rumianek do przemywanie oczek kotkowi. 

Uslyszalam dzwonek do drzwi, i popedzilam na dol je otwrzyc, zostawiajac spiaca Ruda <bo tak nazwalam mala kotke> na kocyku zaraz przy moim lozku.
Wpuscilam dziewczyny do srodka, i oczywiscie, wysciskalam Angelike, z ktora przyjaznilam sie jakies 10 lat temu.
-Jeju, tak dawno sie nie widzialysmy! Alez wypiekniala!-serio, nie moglam sie nadziwic, po tylu latach wreszcie sie spotykamy!
-Ja? Oj, Val, tak sie ciesze ze cie widze! Strasznie za toba tesknilam! Slyszalam ze spiewasz! Poza tym widzialam w internecie twoje zdjecia z tym Zaynem. Mam nadzieje, ze jestescie szczesliwi!
-I to jak! Dobra, wchodz do gory z... Ej, gdzie Jenna?
-Ym, chyba juz poszla.
Zaraz uslyszalysmy wolanie dziewczyny.
-Vaaal!! Co to jeest?!
Zasmialam sie, bo wiedzialam co ma na mysli. Zlapalam Angelike za reke i poszlysmy do mnie.
W pokoju Jenna stala przy kocyku i patrzyla sie na Ruda, a kotka na nia. Komicznie to wygladalo.
-Jaaaaki slodki kotek!- zachwycila sie Angelika i zaraz do malego Rudzielca podbiegla.
Jenna spojrzala sie na mnie zdziwiona, a ja wybuchlam nieopanowanym smiechem.
_____________________________________________________________________________
Toscie sobie troche poczekali, huhuhuu ;) Ale wiecie, nie mialam za bardzo pomyslow. Ale dzieki temu oto blogowi -> http://mojezycietoonedirection2.blogspot.com/ <- dostalam takiej niesamowitej weny, ze az sie zdziwilam! Zachecam do czytanie, naprawde warto!! <3
Buziaczki xx