16.Września.2013
Kurwa mać wypuście mnie z tego samolotu!Ja pieridole zaraz tu wykituje!Do Nowego Jorku tym samolotem leci nas tylko 20 osób,jakaś matka z 5 dzieci (niema co robić to sobie bachory rodzi?)Staruszkowie z dwujką wnucząt,biznesmen do którego strzelałam kulkami z papieru, młoda para
(wiem bo składałam im rzyczenia), rodzice z jakąś wytatuowaną dziewczyną, jakaś kobitka z mężem która trajkotała jak najęta, nastolatka która jak wynikało z mojej rozmowy z nią jedzie do rodziców i ja. 6 godzina, spałam chyba ze 3,potem wkurzałam tego biznesmenka, gadałam z tą dziewczyną Lily, zajmowałam sie chwile tom piątknom dzieci jak ich matka poszła do toalety, ale teraz niemam co robić i cholernie mi sie nudzi!Aż tak mi sie nudzi że rozpuściłam włosy i postanowiłam porobić sobie na całej głowie warkoczyki, zdążyłam je zapleść, rozpuścić i zrobić koka.Ciekawa jestem czy Niall sie smuci z powodu moich słów, niby napisał mi że nic nieszkodzi że jesteśmy dalej przyjaciółmi, ale ja niemoge zapomnieć tego pocałunku.____________
Niedopisałam reszty bo porwał mnie głęboki sen, byłam tak padnięta że stało sie dobrowolnie, obudziła mnie Lily gdzy już dolecieliśmy, zaspana wstałam z fotela i poszłam w strone wyjścia, wychodziąc poraziło mnie światło słoneczne, zakręciło mi sie aż w głowie, pietnaście minut czekałam aż na taśme wjadą moje bagaże, usiadłam na ławce, czaekałam kilka minut podszedł do mnie nie powiem przystojny meżczyzna,
-Jassy tak?-Spytał meżczyzna wyglądał na mniej więcej ruwieśnika mojej mamy.
-Tak a ty to Ian?-Wstałam z ławki
-Tak Ian Adrees, jejku jestem taki zdenerwowany naszym spotkaniem. Daj wezme te walizki.
Ian wsadził walizki do taksi , otworzył mi drzwi co niepowiem było miłe.
-Gdzie jedziemy?-Spytał taksówkarz.
-Na Warren Streed.-Powiedział Ian.
-Tam właśnie mieszkasz?Na Warren Streed?-Spytałam.
-Tak , od 10 lat, kiedy rozwiodłem sie z żoną, mieszkam sam tylko czasem w weekendy wpadnie do mnie twój brat Conor,polubicie sie ma nas odwiedzić w sobote.
-Eh...Jestem przyzwyczajona do siostry a nie do brata, ale okay. A jak sie nazywa jego mama?
-Katherina, rozwiodłem sie z nią bo znalazła sobie innego faceta.
-A ty masz kogoś Ian?
-Niechce cie martwić ale mam dziewczyne skarbie, ma na imie Rebecca.
-A tak właściwie to ile ty masz lat?
-40 , jestem rok starszy od twojej mamy.Teraz troche o tobie mała, Od kiedy nosisz aparat na zębach?
-Od kąd skończyłam 10 lat, nosze jeszcze okulary ale to tylko do czytania, skończyłam w tym roku szkołe dla nadzwyczaj uzdolniocych, reprezentuje Anglie na światowych zawodach tańca w pięciu konkurencjiach, moja najlepsza przyjaciółka to Janny i Perri, przyjaźnie sie z One Direction , Little Mix i Justinem Bieberem, mój ulubiony kolor to biały, mam siostre Valerie,mam chrześniaka Ed'a ,pozuje do zdjęć, często sama robie zdjęcia, i to chyba tyle.
-WOW!Skończyłaś tak młodo szkołe! Reprezentujesz Anglie!A Conor, niezdał rok, tylko by siedział w domu.Jestem z ciebie dumny.
-Ekh.... Dzięki szkoda że tak puźno.
Reszte drogi przebyliśmy w ciszy, podziwiałam uroki Nowego Jorku, zapierało mi to dech w piersiach, przy nim Londyn to rudera,wszędzie pełno ludzi, taksi, wysokie budynki, czułam sie jak w swoim żywiole,podjechaliśmy pod jakiś stary budynek, Ian pomógł mi wyjść.Wzioł moje bagaże i weszliśmy do budynku, na drugim piętrze znajdowało sie jego mieszkanie.Było w nim mało pomieszczeń:łazienka ,salon,pracownia Ian'a (jest pisarzem, malarzem ale to tak dorywczo, głównie pracuje jako redaktor naczelny New Yourk City) kuchnia, trzy sypialnie i pralnio-suszarnia. Ian zaprowadził mnie do mojego pokoju.
-Przepraszam że twój pokój jest taki no wiesz, sweetaśny ale użądziłem go jak ty miałaś jakieś 9 lat.-Tłumaczył sie Ian-Miałem w tedy nadzieje że twoja mama sie do mnie odezwie, i naprzykład zaproponuje czy może chce spotkać sie ze swoją córką, więc niezmiernie mnie ucieszyła wiadomość że do mnie przyjedziesz.
-Jest spoko, przyzwyczaiłam sie że w UK wszyscy każą mi sie zachowywać jak dorosła, mam robić wszystko i traktować poważnie.
-Uwież mi ja jestem przyzwyczajony do niańczenia swojego synalka więc niebęde traktował cie jak dorosłej tylko jak moją malutką księżniczke.
-Dzięki Ian,-powiedziałam gdy ten wychodził z pokoju.-A i jeszcze jedno wiem że chcesz dobrze ale niewiem czy tak szybko zaczne mówić do ciebie tato dla mnie to trudna sytuacjia, więc prosze cie niewymagaj tego ode mnie.
-Niebęde ale ty też pamiętaj że jestem twoim tatą i be cie nazywałam słońce ,córuś, albo inaczej.-Uśmiechnoł sie i poszedł do swojej sypialni.'
Dopiero teraz sobie uświadomiłam że chce żeby był przy mnie ktoś mi bliski, a co najdziwniejsze jedyna osoba która mi przychodzi to nie Janny, Perri, Zayn, louis, Liam ,Justin, Val ...Tylko Niall, chciałabym sie do niego przytulić, żeby mnie pogilgotał , powygłupiał sie ze mną.Żuciłam wszystko an podłoge i żuciłam sie na łóżko.
.........................................................................................................................................
Byłam tak padnięta że zasnełam , gdy wstałam na biurku stał talerzyk z kanapkami, najwyraźniej Ian był taki kochany i stwierdził że jestem głodna. Zjadłam kanapki, czułam sie w tym mieszkaniu, no....No Kurwa obco poprostu wysłowić sie nawet nieumiem!Nic mi sie niehchce kuffa mać!
-Ian!-Wydarłam sie.
-Co sie stało?!-Ian wbiegł do pokoju, siedziałam zwinięta na łóżku.
-Mysz!Tu była MYSZ!Rozumiesz to ?! M-Y-S-Z!Nienawidze myszy!
-Hahahaha skarbie tu jest Nowy Jork to sie zdarza, słuchaj Rebecca dzwoniła zaprasza nas do swojej restauracji
-Śnij wogóle że ja zejde z tego łóżka!-Ukucnoł przed łóżkiem.
-O pacz mysz na łóżku!
Wrzasnełam i żuciłam mu sie na ręce,przewalając go na ziemie, zaczoł sie śmiać, ja byłam na początku wkurzona na Ian'a, ale potem też sie śmiałam.Wstaliśmy Ian sie ze mnie śmiał i wyszedł z pokoju.
-Ian a jak mam sie ubrać?!-Krzyknełam żeby mógł mnie usłyszeć.
-Rebecca prowadzi bardzo elegancką restauracjie, ,,Maddam Simon"
-O Boże to jej restauracjia?!-Skakałam ze szczęścia, zawsze chciałam w niej zjeść, ale zapisy były wyprzedzone o pół roku.
-Tak jej matka ją założyła, ale po tym jak wygrała z rakiem postanowiła żucić to i oddać interes córce.
-A na którą sie umówiliśmy?
-Na 20.
Spojrzałam na tel 19.20 .O japierdole!
środa, 14 listopada 2012
poniedziałek, 12 listopada 2012
Rozdział 12. - Valerie.
Kolejne dni mijały niesamowicie szybko. Wyraźnie widziałam, że tata i Chelsea robią wszystko, żeby umilić mi czas spędzony w Polsce. Raz z tatą pojechałam do aqua parku, innym razem z Chelsea na zakupy, albo razem szliśmy do lasu, czy na plażę. W ciągu 3 dni zdążyłam zwiedzić niemalże całe wybrzeże ! Nie mam pojęcia, jak to zrobiliśmy, ale powiem, że warto było.
Polskie morze jest naprawdę piękne! Pomijając czasem nieprzyjemny zapach, brud itd, jednak muszę przyznać, że chciałabym spędzać tutaj każdą jesień.
Niesamowicie odpoczęłam sobie od kłótni z siostrą, zgiełku w studiu i wszystkich tych rzeczy. Jednak cholernie też za tym tęskniłam!
Czwartek, dzień przez przyjazdem Liama do Polski, był chyba najdłuższym dniem mojego życia. Marzyłam o tym, żeby teń dzień się kończył, żeby była noc, i żebym z rana mogła pojechać po swojego chłopaka na lotnisko, znów go zobaczyć, przytulić, i móc go znowu pocałować. Oczywiście, tata wiedział, że Liam do mnie przyjeżdża, i zgodził się, żeby Li spał ze mną w pokoju, oczywiście pod warunkiem , że nie będziemy "hałasować".
Cały dzień snułam się po domu niczym duch. Raz leżałam u siebie na łóżku, innym razem znudzona przełączałam kanały w tv nie znajdując nic godnego uwagi. Chodziłam od pokoju do salonu, od salonu do kuchni, z kuchni do biura ojca, z biura do pokoju, i znów zaczynało się kółeczko.
Kiedy siedziałam w podniszczonym dresie na blacie w kuchni i odbijałam o ścianę nad akwarium, w którym pływały możliwe że sztuczne ryby, czarną gumową piłeczkę na gumce, i zastanawiałam się, jakim cudem ryby wyglądające na prawdziwe, pływają niemalże bez przerwy w jedną stronę, i czemu akwarium zawsze jest nieskazitelnie czyste, a owe ryby ani się nie załatwiają swoich potrzeb fizjologicznych, ani nic nie jedzą, i czy w ogóle to wszystko jest prawdziwe, podeszła do mnie Chelsea.
-Oj, Val, nudzisz się, prawda?- spytała. Ostatnio zaczęła nawet mniej mówić, co mi nie przeszkadza, a nawet podoba mi się!
-No coś ty! Patrzenie się na dziwne ryby i odbijanie piłeczki o ścianę jest najciekawszym zajęciem pod słońcem.- odparłam z ironią nadal wpatrując się w akwarium. -W takim razie szykuj się! Jedziemy na zakupy!- krzyknęłam radośnie podskakując i klaszcząc w ręce.- I wiesz, skoro jutro będzie tutaj twój chłopak, i będziecie razem spać, to tak sobie pomyślałam, może jakaś nowa, seksowna bielizna by ci się przydała?
-Hmm...-zastanowiłam się. Kurcze, czy ja noszę seksowną bieliznę? No stringi to raczej seksowne są... I takie śliczne koronkowe bokserki też...
-Czyli już ubieraj się i jedziemy!
Udałam się do swojego pokoju, zastanawiając się co ubiorę. Jeszcze musiałam pogrzebać trochę w torbie, jednak doszłam do wniosku, że sprawię przyjemność swojej "stylistce", którą jest Chelsea, i ubiorę to, co na ostatnich zakupach mi wybrała. Szybko się ubrałam, uczesałam, zrobiłam delikatny make-up i byłam gotowa do wyjścia.
Popędziłam na dół, i już wiedziałam, że Chelsea czeka na mnie w samochodzie, więc dołączyłam do niej.
Podróż do galerii szybko nam zleciała. Cały czas śpiewałyśmy, nawet polskie piosenki! I dawałam sobie radę!
Dojechaliśmy do galerii, i z parkingu od razu pobiegłyśmy do budynku, żeby zdążyć zajrzeć do wszystkich sklepów przed zamknięciem.
Przyznam, że zakupy z Chelsea były niesamowite. Czasem czułam się jak z małym dzieckiem, a czasem jak z najlepszą przyjaciółką!
Oczywiście, kochana ona zaciągnęła mnie do sklepu z bielizną. Ja usiadłam sobie na małej sofie, a ona wybierała mi rzeczy do przymierzenia.
No cóż, całkiem sporo tego było, i za każdym razem stwierdzała, że ten właśnie komplet jest najlepszy. Nie obyło się też bez komplementów w stylu "Masz wspaniałe ciało, tylko pozazdrościć", ewentualnie "Co ty robisz, że masz takie seksowne ciało?!". A co ja takiego robiłam? Jadłam i żyłam! To wszystko! Żadnego nadmiernego wysiłku. Nigdy nie lubiłam się męczyć, i mama mnie zawsze straszyła że będę gruba. Jednak nic takiego się nie stało. Chociaż, okay, ja nie za bardzo lubiłam swojego ciała. Sądziłam, że jestem za gruba jak na swój wzrost.
-Och, kochana, nawet nie wiesz, ile dziewczyn dało by umrzeć za takie ciało! Duże piersi, wąska talia, zgrabna pupa, szczupłe nogi. Dziewczyno, to jest dar!- powtarzała ciągle Chelsea.- Faceci tylko na to głównie zwracają uwagę, chyba że znajdzie się taki mądry, co nie tylko wyrucha i koniec, ale najpierw będzie chciał poznać.
Niestety, spełnij się jeden z moich najgorszych scenariuszy co do tych zakupów- Chelsea kupiła dla mnie wszystkie komplety bielizny które przymierzałam + kilka dla siebie wzięła. Co tam, najwyżej trochę oddam Jessy, jeśli oczywiście będą dla niej dobre. Niedawno ja byłam węższa od niej w talii, tylko zawsze miałam większy rozmiar biustonosza, i bardziej rozwinięte biodra. Za to ona zawsze miała ładniejsze nogi!
Chciałyśmy pójść na kawę jeszcze, ale byłam już na tyle zmęczona, że pojechałyśmy do domu. A w czasie drogi zasnęłam w samochodzie.
Let's dance in style, let's dance for a while
Heaven can wait we're only watching the skies
Hoping for the best but expecting the worst
Are you going to drop the bomb or not?
Słysząc słowa ukochanej piosenki, przewróciłam się na drugi bok. Forever Young świetnie pasowało do scenerii, którą właśnie miałam przed sobą. Księżyc był właśnie w pierwszej, lub w trzeciej fazie, nigdy nie potrafię tego rozpoznać. Podeszłam to niskiego murku, który raczej był jak wysoki krawężnik , i spojrzałam w dół. Byłam na dachu, i ktoś właśnie objął mnie od tyłu w talii.
Let us die young or let us live forever
We don't have the power but we never say never
Sitting in a sandpit, life is a short trip
The music's for the sad men.
Ten ktoś, pocałował mnie w policzek, a ja się do niego odwróciłam. Nie wiem, kogo się spodziewałam, chyba Liama. Ale mocno się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam, że to Zayn przyciąga mnie do siebie.
Nie chciałam mieć jak na razie nic wspólnego, on ma dziewczynę, ja mam chłopaka. Ale nie mogłam nad sobą zapanować. Nie panowałam nad własnym ciałem. Mój umysł krzyczał, że nie mogę tego robić, że to nie w porządku. Jednak ciało robiło co chciało.
Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech, a po chwili nasze usta spotkały się w pocałunku. Na początku było słodko i delikatnie, ale po chwili zaczął on się przeradzać w coś więcej.
Oderwałam się delikatnie od niego. Nadal patrzyłam w jego czekoladowe oczy, chociaż najlepsze było to, że tym razem to Liam mnie obejmował. Nie wiedziałam co się dzieje, i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że to tylko sen.
-Coś się stało?- spytał zaniepokojony.
-Nie.- odparłam i wtuliłam się w jego silne ramię.
Can you imagine when this race is won
Turn our golden faces into the sun
Praising our leaders we're getting in tune
The music's played by the madmen.
Delikatnie tworzyłam oczy. Słońce raziło mnie pomimo zasłoniętych rolet, a ja wtuliłam się jeszcze bardziej w zimną, puszystą pościel. Pościel?!
Kurcze, to był sen. Już się obudziłam... No ale czemu muzyka wciąż gra? Co ze mną jest nie tak?!
Forever young, I want to be forever young
Do you really want to live forever, forever and ever .
Podniosłam się, i rozejrzałam po pokoju. Jednak zaraz zdałam sobie sprawę z tego, że to dzwonek telefonu.
Wzięłam go do ręki, i spojrzałam na wyświetlacz: Liam.
-Tak?- odebrałam ziewając jednocześnie.
-Val, obudziłem cię? Przepraszam.
-Nie no, spoko! Gdyby nie ty, pewnie bym się długo jeszcze nie budziła.
-Aha. Chciałem ci przekazać, że za niecałą godzinę mam odlot. Więc, za 3 godziny będę już w Polsce.
-Aaaaj ! Super! Już nie mogę się doczekać! Cholernie za tobą tęskniłam.
-Ja za tobą też. Wiesz, ja już pójdę oddać bagaż, tak więc do zobaczenia mała.
-Za 3 godzinki! Kocham cię.
-Ja ciebie też.-powiedział po czym się rozłączył.
Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki umyć się, ubrać, uczesać, umalować, potem zeszłam na śniadanie, i z tatą oglądałam jakieś dziwne poranne programy w tv.
Usłyszałam otwieranie się drzwi, i już wiedziałam, że przyszła Chelsea.
-Cześć wszystkim! Och, Val, a ty jeszcze nie w drodze? Jeszcze się spóźnisz po swojego narzeczonego i będzie musiał czekać na tym lotnisku!
-Spokojnie, zdążę!
Chels podeszła do mnie, i wręczyła mi kluczyki.
-Jedź już, bo chcę się zająć twoi tatom.
Nie mogłam się sprzeciwić. Wzięłam kluczyki, i wyszłam z domu na rześkie, morskie powietrze.
Po kilku próbach udało mi się odpalić silnik Juke'a należącego do Chelsea, i ruszyłam. Na szczęście w aucie był GPS , więc nie miałam wątpliwości, że uda mi się trafić na lotnisko bez problemu.
Krążyłam w te i z powrotem od ławki do okna. Jeden samolot wylądował, drugi, a Liama jak nie ma tak nie ma.
Stojąc przy oknie czułam, jakby ktoś mnie obserwował. Za bardzo mnie to nie ruszało, bo to pewnie fanki chłopaków myślące "Czy to nie nowa dziewczyna Payne'a ? Pewnie leci na kasę...". Mi to nie przeszkadzało za bardzo, bo sama nie lubiłam Perrie, wręcz jej nienawidziłam! A teraz nic się nie zmieniło.
Podskoczyłam i pisnęłam ze strachu, kiedy ktoś objął mnie w tali.
Obróciłam się i zobaczyłam przed sobą zadowolonego Liama. Od razu bez słowa rzuciłam mu się w ramiona, aż zawiesiłam mi się na szyi, a on uniósł mnie jeszcze chwytając za pośladki.
Oparł mnie o okno i spojrzał mi w oczy, ale ja od razu go pocałowałam. To był długi i bardzo namiętny pocałunek.
Nie mogliśmy nacieszyć się sobą. Jak ja odpuszczałam, żeby wziąć oddech, to on nie pozwolił mi się oddalić i na odwrót.
-Kocham cię.-szeptał, a ja odpowiadałam jeszcze gorętszymi pocałunkami.
Gdy byliśmy już w domu, pomogłam Liamowi zanieść rzeczy na górę, po czym poszliśmy na obiad, który przygotowała Chelsea. Okazało się, że oni z nami nie zjedzą, ponieważ tata pojechał na jakieś spotkanie biznesowe, a Chelsea nie chciała nam przeszkadzać. Nie miałam nic przeciwko temu, a wręcz ucieszyłam się, że będziemy mogli trochę czasu spędzić sam na sam.
Przy obiedzie (oczywiście pierogi i bigos obowiązkowo) dużo rozmawialiśmy. Głównie o tym, co działo się w UK, bo wiadomo że u mnie nic nadzwyczajnego.
Po obiedzie usiedliśmy, no dobra, położyliśmy się w salonie wtuleni w siebie i dalej rozmawialiśmy.
Zaczęło mi się odrobinkę nudzić, więc zabrałam Liamowi telefon, a on mi i zaczęliśmy sobie przeglądać.
-O, Zayn do ciebie dzwonił.- zdziwił sie Li.- Ale nie za późno trochę?
-Ah, to Perrie z jego telefonu. Powiedziała , że nie może się do Jess dodzwonić, więc miała nadzieję, że przekażę jej, że chciała nas zaprosić na zakupy... Nie lubię jej..
-Heh, spokojnie. Nikt ci nie karze jej lubić.
-Yhym.-mruknęłam.- A może masz ochotę się przejść, co?
Nie poczekałam na jego odpowiedź, tylko wstałam, i pociągnęłam go za sobą.
Miło spędziliśmy ten dzień szwendając się po Gdyni, zaglądając do sklepów, i ciesząc się sobą.
Wieczorem poszliśmy się jeszcze przejść po plaży. Usiedliśmy na brzegu wtuleni w siebie, patrząc w morze i księżyc nad nim. Co jakiś czas Li całował mnie w głowie, a ja trzymałam go za rękę obiema dłońmi.
-Teraz bym najchętniej stąd nie wracała.-szepnęłam.
-Ale trzeba będzie wrócić do tej szarej rzeczywistości... Ale na szczęście nie zawsze jest tak szaro.-uśmiechnął się.- Nie przy tobie.
Spojrzałam na niego z uśmiechem, i pocałowałam go. On złapał mnie w talii i przeciągnął na swoje kolana. W tym momencie nie myślałam. Delikatnie włożyłam mu rękę pod koszulę i jeździłam nią po jego torsie.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Widziałam w nich wesołe iskierki, i zaraz poderwaliśmy się do góry i biegliśmy w kierunku domu.
Zaczęliśmy
się ścigać, ale kiedy on mnie wyprzedził, wskoczyłam mu na plecy.
Weszliśmy do domu i pobiegłam przed nim do swojego, teraz naszego pokoju.
Przycisnął mnie do ściany, sam oparł się prawa ręką o drzwi obok. Puściłam mu cwaniacki uśmieszek i rzuciłam swoje buty gdzieś w kąt. Odpinałam powoli jego koszulę, guzik po guziku i całowałam go delikatnie w odkrywane miejsca na ciele. Podniosłam prawą nogę i oparłam ją o biodro chłopaka. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęliśmy się całować. To śmieszne jak nasze ciała ze sobą współpracowały, jakby porozumiewały się co każde z nas ma zrobić. Chłopak przyklęknął i zaczął całować twój brzuch,przy okazji zdejmując mi spodnie i delikatnie językiem muskał moją skórę, sprawiając , że każda komórka w moim ciele szalała. Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele, a Liam był niezwykle usatysfakcjonowany, że to dzięki niemu. Pociągnęłam go za odpiętą koszulę, Payne wstał, a ja zabrałam się za pozbawianie go ubrań. Ściągnęłam z niego koszulę i odpięłam pasek. Chłopak ściągnął buty i podobnie jak moje wylądowały gdzieś w kącie.
Li wziął mnie na ręce i niemalże rzucił na łóżko, a sam wylądował obok mnie.
-Jesteś pewna że chcesz to zrobić?
-Jestem pewna.-powiedziałam, a on od razu zaczął mnie całować po szyi, przy okazji zdejmując mój stanik. Sama zajęłam się zdejmowaniem jego bokserek.
Przyznam się, że nie patrzyłam w dół, nie za bardzo obchodziło mnie, co on tam ma. Zaraz on pozbył się moich majtek, ostatni raz mnie pocałował i za skupieniem (?) i niepewnością spojrzał mi w oczy.
On wszedł we mnie, kiedy na mnie leżał. Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam, że to będzie tak boleć. No cóż, właśnie straciłam dziewictwo. Ale cieszę się, że akurat z Liamem, a nie np. tak jak Jenna, która przeżyła swój pierwszy raz na imprezie z nieznajomym kolesiem pod wpływem narkotyków, i niemalże nic z tego nie pamięta.
Li poruszał się powoli, ale kiedy zauważył, że mnie to boli, przestał.
-Przepraszam.-powiedział.
-Nie, Li. To nic.
-Rozluźnij się.- nakazał, a ja go posłuchała.
Chłopak coraz szybciej poruszał biodrami. Poruszał się raz delikatnie, raz mocno i szybko. Jęczeliśmy i dyszeliśmy na cały dom. Właśnie kiedy pragnęłam go najbardziej, wyszedł ze mnie. Położył się obok. Już o niczym nie rozmawialiśmy, po prostu cieszyliśmy się z chwili tylko dla siebie. Po chwili poczułam , jak powieki opadają mi, i odpłynęłam.
_______________________________________________________________________________
No i teraz ubłagajcie w komentarzach Gele, żeby wstawiła kolejny rozdział, bo ja , póki ona się nie odezwie, nie będę się udzielała :)
Przepraszam, bo nie umiem pisać +18, więc pewnie... no cóż... chujowe wyszło, ale i tak mam nadzieję, że spodoba się wam :D
No i sorka, że takie długie, ale i tak duuużo ominęłam, żeby się zmieścić ;)
Fajnie by było, gdybyście polecały znajomym tego bloga, my się wcale nie obrazimy, a nawet będziemy wdzięczne. Bo pewnie każda z was wie, że czym więcej jest odwiedzin i komentarzy, tym większą motywację mamy, i tym lepsze rozdziały staramy się pisać !
Więc dziękuję za czytanie naszego bloga, kłaniam się nisko i takie tam , i idę spać :) Mam zamiar we śnie pogadać sobie z Malikiem :D
Buziaki xx
Monika <3
sobota, 10 listopada 2012
Rodział 10. - Valerie
Przez dwie godziny w samolocie można nieźle się zanudzić. Może gdybym z kimś leciała, było by lepiej, przynajmniej trochę. Ale byłam zmuszona lecieć sama... Buahaha, to i tak lepiej, niż gdybym tak jak Jess leciała do Nowego Jorku, i być zamknięta w samolocie te 5, 6, czy nawet 7 godzin!
Na szczęście podczas lotu miałam dwa miejsca tylko dla siebie, więc spokojnie mogłam się położyć i posłuchać czegoś, czy wejść na fb lub tt.
Oczywiście, nie obyło się bez esemesowania z Liamem. Co z tego, że w samolocie powinno się mieć wyłączone telefon itd.
Wychodząc z samolotu, przeżyłam szok. Myślałam, że Polska będzie choć trochę różniła się od Londynu. Ale nieźle się zdziwiłam. W dzieciństwie słyszałam od babci o pięknej Polskiej Jesieni, ale to, to, kurcze, czyżby ta jesień wcale taka piękna nie była?
Poszłam po swoją walizkę wraz z tłumem rozgadanych ludzi, w większości polaków. Zaczęłam się denerwować, czy będę umiała się z ojcem dogadać. W końcu on jest polakiem, czyli że mówi po polsku. Żeby nie było, w tzw. szkole, uczyłam się polskiego, tak jak hiszpańskiego i francuskiego Jednak polski nie idzie mi najlepiej. Może po tych kilku dniach w "Narnii", jak to dziewczyny na tt nazywają Polskę, bardziej się oswoję z tym językiem.
Usiadłam na ławce, i nie wiedziałam gdzie pójść. Jednak zaraz podszedł do mnie wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w zapewne drogim garniturze. Kiedy spojrzałam się na niego, on życzliwie się uśmiechnął.
-Valerie?- spytał.
-Tak...?
-Widzę, że mnie nie poznajesz. Mama ci nigdy o mnie nie mówiła? Nie pokazywała ci zdjęć ?
-No nie... To ty jesteś Karol?
-Tak!- nadal się uśmiechając wyciągnął do mnie obie ręce.
Wstałam i uśmiechnęłam się niepewnie. Nie wiedziałam, czy podejść do niego, przytulić go czy co.
-Miło mi.-powiedziałam i podałam mu rękę.
-Nie przytulisz się do tatusia?
-No dobra. Nie czuję żebyś był moim ojcem, przez 17 nie miałam pojęcia że taka osoba jak ty wogóle istnieje! Zrobiłeś dziecko mamie i wyjechałeś, a teraz myślisz że będę traktowała cię jak mojego kochanego tatusia?! To wiedz, że się pomyliłeś.- z trudem się powstrzymywałam żeby nie zacząć krzyczeć.
-Ty może i mnie nie znałaś, ale ja, może powiedzieć że znam cię praktycznie od początku. Ale porozmawiajmy o tym w domu, nie tutaj.
Wzruszyłam ramionami i wspólnie udaliśmy się do wyjścia. Przeszliśmy cały parking i moim oczom ukazał się samochód, o którym mogłabym tylko pomarzyć : srebrne Porsche GT (jeśli się nie mylę, nie znam się na samochodach) . Aż zakaszlałam z wrażenia!
-Co się stało?-spytał ojciec.
-Nie nic, ale to auto... WOW!-odpowiedziałam opierając dłonie na kolanach.
-Ah, mogłem wziąć inny? Wybacz, może chciałem się pochwalić na co mnie stać.- zaśmiał się.
-Kurcze! Mama zastanawia się, czy kupić mi na osiemnastkę Mini-Coopera! Wyśmiałaby mnie, gdybym poprosiła ją o coś takiego!
-Pamiętaj, że masz jeszcze tatusia!
-Tsaaa....
Karol wziął ode mnie bagaże i podszedł do auta.
-Jesteś pewien, że to wszystko się zmieści?
-No oczywiście!
W drodze do domu żadne z nas się nie odzywało. W radiu leciały jakieś polskie piosenki, które mnie usypiały. Ale robiłam wszystko, żeby tylko nie zasnąć.
Kiedy już powieki mi opadały, jedną z moich ukochanych piosenek Live While We're Young.
-Znowu te pedały...- westchnął ojciec i wyciągnął rękę, żeby przełączyć stację. Na szczęście zdążyłam mu przeszkodzić.
-Zostaw to! To lepsze niż te smęcenia.
-No chyba śmieszna jesteś! Nienawidzę tych pedałów! Nie wiem jakim cudem zostali sławni...
-Kurwa no! Cicho bądź! Wiedz, że jeden z tych pedałów to mój chłopak!
Ojciec zaniemówił, tylko spojrzał na mnie jak na jakieś nie wiadomo co. Ale zaraz doszedł do siebie.
-Ah, no tak, jesteś ich fanką. Val, kochanie, jesteś już dużą dziewczynką i powinnaś wiedzieć że takie gadanie jest głupie! Rozumiem, że ci się podoba, ale pomyśl ile dziewczyn na świecie mówi tak samo jak ty.
-No ale to jest na prawdę mój chłopak! Uwierz mi!
Karol się tylko zaśmiał. Kurcze, właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jestem niesamowicie do niego podobna. Ten sam uśmiech, i delikatne dołeczki.
-Tato, mówię prawdę.- powiedziałam tym samym tonem, jakim mówię do mamy, kiedy ma wątpliwości, czy nie jestem na coś za młoda.
-Dobrze wierzę ci.-powiedział po chwili i delikatnie się uśmiechnął.
Szczerze mówiąc, nie dziwię się, dlaczego mama dała mu się omotać. Chociaż ma ponad 40 lat, nie wygląda na tyle. Ma ciemnobrązowe włosy, ciemną karnację, chłopięcy uśmiech. Na twarzy nie ma śladu zarostu, ani żadnych oznak starzenia się.
Gdybym była starsza, albo on młodszy, i gdyby nie był moim ojcem, możliwe że bym się w nim zakochała.
Resztę drogi znów spędziliśmy w milczeniu, ale Karol musiał znosić moje piosenki. Bo podłączyłam telefon do radia i ciągle puszczałam 1D, raz nawet puściłam Little Mix, ale to tylko dlatego, bo jestem fanką Jesy i Jade.
Ojciec miał wielki dom w Gdyni, na Kamiennej Górze. Weszliśmy do środka, a mnie zatkało. Wszystko było takie... nowoczesne... Szczerze, nie za bardzo mi się podobało. Było aż za bardzo nowoczesne, żadnego ciepła w nim nie było. Ale tego rodzinnego ciepła.
Tata zaprowadził mnie do mojego pokoju. Był on urządzony w tym samym stylu, no ale cóż poradzić. Muszę wytrzymać tutaj tylko kilka dni, dam radę!
-Masz do swojej dyspozycji pokój, garderobę i łazienkę.-powiedział pokazując co gdzie jest.- Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zmęczona, ponieważ w restauracji zarezerwowałem stolik.
-Nie ma sprawy. Tylko daj mi chwilę, chciałabym się odświeżyć troszkę.
-Okay. Będę czekał w salonie.
Ojciec wyszedł z pokoju, a ja odłożyłam w kąt walizkę, wyjęłam z niej ręcznik, kosmetyczkę i świeże ubrania, po czym poszłam do łazienki.
Muszę powiedzieć, że taka łazienka zawsze mi się marzyła! Cała biała, na jednej stronie miała długi blat, nad którym wisiało wielkie podświetlane lustro. Ale wchodząc do środka, zaraz rzuciła mi się w oczy duża, okrągła wanna stojąca na środku pomieszczenia. Nie miała normalnego kranu, tylko na ściankach otworki, z których lała się woda, a nad nią na suficie wisiał niczym lampa prysznic.
Kurcze, doszłam do wniosku że mogłabym z tąd nie wyjeżdżać!
Miałam ochotę wziąć relaksującą kompile, jednak pomyślałam, że szybciej będzie jak wezmę prysznic.
Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej w kącie łazienki.Nie minęło 15 minut, a ja już byłam gotowa do wyjścia.
Schodząc na dół, miałam wątpliwości, czy odpowiednio się ubrałam. Bo jeszcze mnie zabierze do jakiejś eleganckiej restauraci a ja tak na luzie ubrana i wgl...
Jednak okazało się, że nie potrzebnie się martwiłam!
Wyszliśmy z domu i zeszliśmy z Kamiennej Góry pustą ulicą. Przed nami rozciągało się piękne może, w którym odbijało się zachodzące słońce. Ten widok był wprost magiczny.
Usiedliśmy prz stoliku dla 3 osób, i wzięliśmy menu.
-Na co masz ochotę?-spytał ojciec.
-No cóż, za dużo ty wybór. Ryba, inna ryba, o, i jeszcze jedna!- spojrzałam na niego z lekkim obrzydzeniem.- Może zdecyduję się na frytki...
-Nie lubisz ryb?
-Nienawidzę! Jak można je lubić?! Pływają w brudnej wodzie, jedzą nie wiadomo co, i jeszcze są całe od ohydnego śluzu...
Tata spojrzał się na mnie zdziwiony, zerknął w kartę, potem w stronę morza za oknem i odłożył menu.
-Ja chyba też skuszę się na frytki.
Zaśmiałam się.
Złożyliśmy zamówienia, a zaraz dosiadła się do nas jakaś kobieta. No dobra, wyglądała na ledwo starszą ode mnie.
-Przepraszam za spóźnienie. Nie mogę się przyzwyczaić do podróżowania autobusami. Nadal nie ogarniam rozkładu jazdy.-ucałowała ojca w policzek i spojrzała się na mnie.- Och, ty pewnie jesteś Valerie. Chciałabym powiedzieć tak jak w filmach, że Karol dużo mi o tobie opowiadał, ale chyba nie będę kłamać.- zaśmiała się.- Jestem Chelsea. Zamówiliście już coś?
Boże, kto to jest ?! I ile ona gada ?! Aż głowa zaczęła mnie boleć ! Chelsea zawołała kelnerkę, a wtedy zauważyłam, że ma mocny amerykański akcent.
-Valerie, Chelsea to moja narzeczona. Jestem pewny, że się polubicie.-zaczął ojciec kiedy kelnerka oddaliła się już z naszymi zamówieniami.
-Tak! Valerie, śliczna kurteczka, pewnie była droga. Gdzie ją kupiłaś?- ledwie zdążyłam otworzyć usta żeby odpowiedzieć, Chelsea już mi przerwała- Wiecie co, ostatnio jak byłam na zakupach ze zwycięszczyniami konkursu, nie wspominając o tym, że nic tym dziewczynom się nie podobało, widziałam śliczną sukienkę. Stwierdziłam, że do nich, nie będzie za bardzo pasować, ale na tobie by świetnie leżała! Może kiedyś razem pojedziemy na zakupy? Nie martw się, ja zapłacę, ewentualnie twój tata. Ach, ale przecież wy możecie też mieć jakieś plany na te kilka dni. No ale mam nadzieję, że zdążymy razem spędzić trochę czasu, oczywiście bez twojego taty. Zrobimy sobie taki babski dzień, porozmawiamy, zabawimy się, co o tym myślisz?
Jeny, tak mi się chciało śmiać że szok. Ile ona mówiła !
-Tak. Ekhem... ! Porozmawiamy... Ekhem...!- wydusiłam dławiąc się śmiechem.
-O jeny, Val, wszystko w porządku? Może przynieść ci szklankę wody, co? Chyba że jesteś przeziębiona. Mogę podejść do pateki po jakieś proszki czy tabletki i...
-Nie , dzięki, nie ! Wszystko dobrze! Po prostu zadławiłam się !- przerwałam jej. - Więc, Chelsea, jest dziewczyną taty?
-Narzeczoną.-poprawiła mnie.- Tak bardzo się cieszę! Na razie jeszcze nie planujemy ślubu, ale mam nadzieję, że przyjedziesz! O, a może nawet byś chciała być moją druchną? Byłoby świetnie!
-Taaaa. Powiedz, czy ty aby przypadkiem za młoda nie jesteś? Wyglądasz, jakbyś była w moim wieku, może trochę starsza.
-Och, niedługo kończę 20 lat.
Ona coś tam jeszcze mówiła, ale ja jej nie słuchałam, bo się zachłysnęłam wodą ogórkową.
Kurcze, on ma 43 lata, ona 20... Przecież on mógłby być jej ojcem!
Kelnerka przyniosła nam zamówione dania, i jedząc, spokojnie mogliśmy porozmawiać. Znaczy się Karol za bardzo się nie odzywał, a Chelsea za dużo mówiła, ale dzięki temu mogłam się jej przyjrzeć.
Miała krótką blond nastroszoną fryzurkę, wielkie niebieskie oczy, zadarty nosek i wyglądała trochę jak elfik.
Kiedy niebo było niemalże czarne, i rozświetlał je jedynie księżyc wśród chmur, postanowiliśmy wrócić do domu.
Rzuciłam ubrania w kąt pokoju, i w samej bieliźnie poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny, i z blatu wzięłam małe buteleczki płynu do kąpieli i aromatycznych olejków, które wlałam do wody. Po pomieszczeniu rozniósł się piękny zapach lilii wodnych.
Weszłam do gorącej wody, pamiętając, żeby przypadkiem nie wrzucić mojego BlackBerry leżącego na brzegu wanny. Zaraz jednak usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa.
Liam: Cześć kochanie, jak minął dzień? Mam nadzieję, że twój tata okazał się fajny. Jest już późno, więc pewnie już śpisz. To dobranoc, i kocham cię.
Uśmiechnęłam się czytając tą wiadomość, i odpisałam mu:
Ja: Hej kociaku. Jeszcze nie śpię, właśnie siedzę w wannie i się relaksuję. Co do taty, no to całkiem okay. Znaczy się jest spoko, ale jego narzeczona jest stuknięta. Ale w pozytywnym sensie! Cyba ją polubiłam. I nie uwierzysz, jest ledwo starsza od ciebie!
Liam: No coś ty?! Hahaha! No to fajnie! Cieszę się, że ci się podoba :) I wiesz co, tęsknie za tobą. Może pod koniec twojej wizyty w Polsce przyleciałbym do ciebie?
Ja: Też za tobą strasznie tęsknie! Poza tym świetnie by było, gdybyś wpadł do mnie! Moglibyśmy spędzić razem trochę czasu, tak bez tych wszystkich namolnych fanek i wgl. No, okay, one nie są namolne, ale może tutaj by nam nie robili zdjęć itd.
Liam: No masz rację :D I zrobię wszystko żeby przylecieć! Wiesz co, jestem już zmęczony dzisiejszym dniem. Może pójdę już spać ? Dobranoc, Val. Kocham cię słońce.
Ja: Dobranoc Li. Tęsknię xx
Siedząc w wannie zaczynałam przysypiać. Wyobrażałam sobie, jak będzie, kiedy Li do mnie przyleci, całe dnie będziemy razem spędzać.
Tak zatraciłam się w swojej wyobraźni wdychając delikatny zapach lilii i ciesząc się przyjemną, gorącą wodą, i prawie nie usłyszałam dzwoniącego telefonu.
Odebrałam go z nadzieją, że to mama, lub Li, lub może nawet Jess, ale się przeliczyłam i ... no cóż, nieźle zdziwiłam!
-Hej maleńka, spałaś? Wybacz jeśli cię obudziłem.-odezwał się cicho i seksownie głos w słuchawce.
-Zayn?! Po co dzwonisz o tej porze?
-Chciałem ci zaproponować spotkanie. Może jutro wieczorem? U mnie w domu.
-Ehm, a Perrie? Z tego co wiem to ona tak jakby z tobą mieszka...
-Ale jedzie do rodziców, więc mam cały dom dla siebie, a nie chcę być na noc sam. Liam się o niczym nie dowie, obiecuję ci to. Poza tym nawet nie wiesz, jak twoje ciało mnie pociąga! Odkąd cię zobaczyłem...
-Proszę cię, skończ już! Ty se zdradzaj Perrie kiedy chcesz i z kim chcesz, ale ja nie mam zamiaru zdradzać Liama!
-No widzisz, Perrie to chyba nie za bardzo przeszkadza, bo ona mnie i tak kocha, a chcę ją zdradzić właśnie z tobą.
Westchnęłam tylko.
-Zapomnij. Poza tym, nawet jeśli bym się zgodziła, nie miałbyś szans na noc ze mną dziś, gdyż właśnie siedzę w wannie w Polsce!!
-Co ty już u ojca? A myślałem że dziś to tylko Jess leci do USA, a ty kiedy indziej do Polski.
-No to widzisz, przeliczyłeś się.
-No ale chciałbym być teraz z tobą w tej wannie, widzieć twoje wspaniałe, podniecające ciało...
Kurcze, nie umiem opisać co czułam kiedy on to mówił. Dwa lata temu się w nim zakochałam na zabój. Marzyłam tylko o tym, żeby go spotkać, czytałam imaginy +18, ale nigdy nie przypuszczałam, że Zayn Malik będzie tak do mnie mówił. On do mnie, że mam podniecające ciało, a co ja mam powiedzieć słysząc tylko jego głos?! Już się tak podnieciłam że szok.
-Ah, tak, też chciałabym żebyś był obok mnie. Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, jak bardzo cię pragnę. Twojego rozgrzanego ciała. Marzę o tym, żeby ci zrobić dobrze jak nikt inny jeszcze tego nie robił.
-Świetnie! To jak tylko wrócisz może nawet ja do ciebie w nocy przyjdę. To będzie noc, jakiej długo nie zapomnisz.
-Trzymam cię za słowo, tylko wiesz... Chodzi o to, że jestem jeszcze dziewicą, a nie chcę tego robić z gumką, i tabletek też nie chcę brać. Więc obiecałam sobie, że zacznę to robić i nie martwić się że zajdę w ciążę, kiedy będę bezpłodna. Wiec poczekasz sobie trochę, kochanie.
Po tych słowach rozłączyłam się. Ale długo jeszcze nie mogłam opanować oddechu, drżenia całego ciała, i bicia serca.
I właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam wiążąc się z Liamem.
_______________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dodam albo ja, albo Gela, jeśli będą pod tym rozdziałem komentarze :)
+ dzięki za czytanie naszego bloga, to dużo dla nas znaczy :D Piszemy go, bo kochamy 1D, i robimy to głównie dla was :**
Tak więc bardzo dziękujemy, że marnujecie swój cenny czas przed komputerem i czytacie nasze wypociny. KOCHAMY WAS !
piątek, 9 listopada 2012
Rozdział 9-Jassy
13. Września.2013
A dziś to prosze sie ode mnie jebać!Mam wyjebane na wszystkich, nogi mi mało nieodpadną, wczora mieliśmy ten jebany maraton, Ali ze mną wygrała tańczyła 20 godzin ja odpadłam przy 17 godzinie.Za 3 dni musze już jechać do Nowego Jorku, z jednej strony sie boje tam jechać a z drugiej sie strasznie ciesze na poznanie ojca.Z Valerie zaczyna nam sie już jakoś powoli udaje układać swoje siostrzane relacjie od nowa, mimo tego że podczas sesji zdjęciowej z 1D musiałam być naga i tylko odryta odprzotu kołdrą, patrzyłam sie Liamowi w oczy, potem musiał mnie całować po szyi i sie tuliliśmy.Ale Val wie że taką mam prace i nawet musiałam (już w sukience ledwo za pośladki i z ogromnym dekoldem) całować sie , tulić, w pewnym stopniu obmacywać z Zaynem, a jest on chłopakiem mojej przyjaciółki i sam jest także moim przyjacielem, było to trudne ale dałam rade, teraz najważniejsze są zawody i to że poznam tate, jak jeszcze raz aż do wyjazdu będe musiała założyć obcasy to ide sie wieszać!Aktualnie mam 165 cm wzrostu i waże 47 kilo, mam chce mnie wysłać do psychologa i do dietetyka, ale ja jem naprawde bardzo dużo ale ogromnie czesto i w dużych ilościach sie ruszam.
-Bambardacjia!-Zawołała Janny i ruciła sie na mnie, dosłownie.
-Złaś ze mnie krowo!-Krzyknełam i prubowałam ją zwalić z kolan.-Kuźwa mać ty krowo kolana chcesz mi połamać!?
-Dawaj pyszca mła mła mła.-Pocałowała mnie jak to my zawsze, ktoś pomyśli o ja jakie lezby, ale my tak mamy jako przyjaciółki.
-Niemasz sie już z kim całować to mnie martretujesz?
-Nie...Zaraz pomartretuje Valerie.Właśnie gdzie ta świnka?
-Eeee....Poczekaj. Valerie Liam dzwoni!!
-I co to da?
-Dawaj mi ten telefon!-Do salonu ,gdzie rozłorzyłam swoje dubsko i Janny też wpadła zziajana Val.
-Hahahaha niedzwoni poprostu chciałam cie tu ściągnąć.
-Siema Janny.-Przytuliły sie.
-Hejka Val robimy dziś jakiś babski wieczur?
-Ja pasuje! Po tylu treningach i jeszcze maratonie nogi mi mało nieodpadną.
-To chodźmy do spa!-Zaproponowała Val.
-To ja sie podstosuje.-Powiedziałam.
Wyszłam z pokoju poszłam do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki, wrzuciłam dwa plasterki cytryny, usiadłam na barku i spokojnie popijałam wode, zeskoczyłam i podeszłam do okna, naszym somsiadom urodziła sie malutka córeczka, akurat szli z nią na spacer, delikatnie waliły o parapet krople deszczu. Cisza...Kompletna cisza, dopiero teraz doszłam do wniosku jaką ta mała Lily jest farciarą bo ma tate, chodzi z nią na spacerki, opiekuje sie i kocha jej mame, pod nasz dom podjechało auto, no nie japierdole El, nieznosze jej sama niewiem dlaczego ale jak widze ten ryj to mam ochote jej przywalić!Wysiadła z samochodu razem z Louisem,poszłam do drzwi im otworzyć, wziełam głęboki wdech.
-Hejka!-Otworzyłam im drzwi z szerokim uśmiechem , tak jestem dobrą aktorką.
-O hejka mała.-Powiedziała Eleonor, nieno wielkie dizęki niedość żę jestem kurduplem to ta mnie jeszcze pociesza.
-Cześć lalka.-Louis mnie przytulił.
-Chodźcie do salonu.-Powiedziałam i poszłam w strone salonu gdzie Val i Janne ustalały dzisiejszy wieczur.-To jest Janny a to jest Eleonor Calder i Louis Tomlinson.
-Hejka jestem Janny Walter, przyjaciółka Val i Je.-Przywitała sie.
-Słuchajcie laski macie jakieś plany na dziś?-Spytał Lou.
-No tak mamy dziś babski wieczorek.-Powiedziala Val.
-To go odwołajcie bo Horanek ma dziś urodziny!
-O jasna cholera zapomniałam!-Zachłysnełam sie wodą .-Jezu smaria trzeba mu kupić prezent.
-Przyjedzie po was limuzyna o 20, macie....7 godzin,ale jagby co wy o tym nic niewiecie bo robimy blondasowi niespodzianke, jesteście zaproszone wszystkie 3.To my jedziemypowiedzieć reszcie.Pa-Przytulił mnie.
-No papa Louis.A ty idz sie najeb wredna suko.-Szepnełam w strone El.
-Dobra to robimy tak , najpierw jedziemy po prezenty , potem sie myjemy, ubieramy, makijaż fryzury itd.
-Dobra.
Pobiegłam po torebke, pojechałam taksi do centrum , byłam wkurzona mijała druga godzina a ja ic dla neigo niemiałam, usiadłam załamana na ławce, wypiłam do końca kawe, wyrzuciłam opakowanie do kosza i nagle wymyśliłam co mu kupie.

Jak już wszystko kupiłam, pobiegłam pędem do domu, wziełam relaksującom kompiel , miałam mały problem z umyciem włosów ale dałam rade.Jak wyszłam z wanny spojrzałam na telefon, 18.45 mam przejebane!Jak najszybciej sie dało wysuszyłam włosy, jednak biorąc pod uwage że moje włosy sięgają pasa miałam z tym niemały problem.Pobiegłam do szafy dopiero teraz sie zoriętowałam że mam 300 par butów, i w tym 80 par na płaskiej podeszwie,200 par mają więcej nić 10 cm wysokości.Postanowiłam ubrać sie dośc skromnie żeby to Niall był dziś gwiazdą, nawet postanowiłam sie zachowywać jak na grzeczną dziewczynke przystało.
-Jassy ty porąbne dziecko złazisz?!-Krzyczała Valerie.
-Val ale wiesz że ja nigdzie niepujde w rozpuszczonych włosach!
-Kurwa jak raz zrobisz wyjątek to sie nic niestanie!
-Nie !Poczekaj już robie warkocza!
Zrobiłam szybko warkocza wpiełam między niego kilka kokardek,zbiegłam na dół dziewczyny były już gotowe, pod dom podjechała limuzyna czułam sie jak w śnie!Przepięknym śnie, zabrałam prezent dla Nialla ,z limuzyny wyszedł przystoiny szofer, podał mi dłuń i otworzył drzwi, jejku marzenie milionów. Wysiadłyśmy kilka metrów przed domem gdzie miało sie dobyć przyjęcie byłyśmy ostatnie, Val oczywiście obwiniała o wszystko mnie.Gdy Niall przyszedł krzykneliśmy wszyscy zgodnie Sto lat, ustawiliśmy sie w kolejke żeby słożyć mu rzyczenia ja byłam między Andym a Perri.
-Jezu młoda co ty masz tyle tych prub kiedy my ostatnio poszłyśmy na kawe?-Powiedziała z pretensjami w głosie Perri.
-Przepraszam cie Perri wiesz że kocham cie i uwielbiam siedzieć z tobą godzinami ale wiesz teraz sie szykuje do turnieju a za trzy dni jade do taty.-Odpwiedziałam.
-Ale jak ty wrucisz to ja jade na dwa miesiące w trase i spotkamy sie dopiero na twoich zawodach.
-Skrabie wiem i tego żałuje, zaszalejny dziś we dwie okay?
-No dobra...Kocham cie.-Przytulila mnie.
-Ja ciebie też sakrbie, idz przedemnie ja musze iśc do łązienki.
Jak wruziło sie byłam ostatnia wszyscy już tańczyli, niekturzy mimo wczesnej pory byli już troche wstawieni, szukałam wzrokiem Horana, znalazłam go przy barze obtaczała go grupka osób, blondynek też był już lekko wstawiony.
-Horan szukałam cie wszystkiego najlepszego!-Przytuliłam go.
-Dzięki wyglądasz ślicznie!-Spojrzał na mnie.-Mała ty niejesteś za chuda?
-Ty też?!Weź Niall niemówmy o tym w twoje urodziny, jakie ma pan życzenie na te urodziny panie Horan?
-Buziak od takiej jednej ślicznnej paninki Jassy.-Dałam mu buziaka w policzek.-Niemuwiłem o takim buziaku.
Przyciągnoł mnie do siebie i namiętnie pocałował,zamknełam oczy, kiedy jego język delikatnie masował mój czułam sie jak w niebie, jedną dłoń trzymałam mu na karku, drugą we włosach, on swoje trzymał na moich plecach.Nagle natkneły mnie wspomnienia mojego byłego chłopaka, łzy naleciały mi do oczu.Odepchnełam go od siebie, Niall spojrzał na mnie miną w stylu WTF?
-Jassy niejetem aż tak pijany wiem co sie dzieje wobec mnie i wiem że cie Kocham.
-Niall ja...Jest jeszcze zawsześnie...Niezrozum tego jak odrzucenie, ja niedałam ci kosza.. Poprostu narazie niejestem w stanie na kolejną dawke cierpienia.-Pocałował go jeszze raz, jeszcze chodz chwile chciałam to poczuć.-Wybacz Horan , najlepiej o tym zapomnieć, przez jakiś czas sie niekontaktujny, Wszystkiego najlepszego....
Wręczyłam mu prezent, do 8 rano piłam z Perri tańczyłam z Joshem, Edwards , Stylesem , Janny i Ollym,obudziłam sie u Perri w domu przytulona do ogromnego miśka.Niemogłam zapomnieć o pocałunku z Niallem teraz żałuje swoich słów....
*****************************************************
Sorki za błędy ale pisałam o 2 w nocy :*
Monika doda rozdział jeśli będzie chodź jeden kom <3
A dziś to prosze sie ode mnie jebać!Mam wyjebane na wszystkich, nogi mi mało nieodpadną, wczora mieliśmy ten jebany maraton, Ali ze mną wygrała tańczyła 20 godzin ja odpadłam przy 17 godzinie.Za 3 dni musze już jechać do Nowego Jorku, z jednej strony sie boje tam jechać a z drugiej sie strasznie ciesze na poznanie ojca.Z Valerie zaczyna nam sie już jakoś powoli udaje układać swoje siostrzane relacjie od nowa, mimo tego że podczas sesji zdjęciowej z 1D musiałam być naga i tylko odryta odprzotu kołdrą, patrzyłam sie Liamowi w oczy, potem musiał mnie całować po szyi i sie tuliliśmy.Ale Val wie że taką mam prace i nawet musiałam (już w sukience ledwo za pośladki i z ogromnym dekoldem) całować sie , tulić, w pewnym stopniu obmacywać z Zaynem, a jest on chłopakiem mojej przyjaciółki i sam jest także moim przyjacielem, było to trudne ale dałam rade, teraz najważniejsze są zawody i to że poznam tate, jak jeszcze raz aż do wyjazdu będe musiała założyć obcasy to ide sie wieszać!Aktualnie mam 165 cm wzrostu i waże 47 kilo, mam chce mnie wysłać do psychologa i do dietetyka, ale ja jem naprawde bardzo dużo ale ogromnie czesto i w dużych ilościach sie ruszam.
-Bambardacjia!-Zawołała Janny i ruciła sie na mnie, dosłownie.
-Złaś ze mnie krowo!-Krzyknełam i prubowałam ją zwalić z kolan.-Kuźwa mać ty krowo kolana chcesz mi połamać!?
![]() |
| Niechce mi sie dziś chodzić elegancko i w obcasach, |
-Niemasz sie już z kim całować to mnie martretujesz?
-Nie...Zaraz pomartretuje Valerie.Właśnie gdzie ta świnka?
-Eeee....Poczekaj. Valerie Liam dzwoni!!
-I co to da?
-Dawaj mi ten telefon!-Do salonu ,gdzie rozłorzyłam swoje dubsko i Janny też wpadła zziajana Val.
-Hahahaha niedzwoni poprostu chciałam cie tu ściągnąć.
-Siema Janny.-Przytuliły sie.
-Hejka Val robimy dziś jakiś babski wieczur?
-Ja pasuje! Po tylu treningach i jeszcze maratonie nogi mi mało nieodpadną.
-To chodźmy do spa!-Zaproponowała Val.
-To ja sie podstosuje.-Powiedziałam.
Wyszłam z pokoju poszłam do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki, wrzuciłam dwa plasterki cytryny, usiadłam na barku i spokojnie popijałam wode, zeskoczyłam i podeszłam do okna, naszym somsiadom urodziła sie malutka córeczka, akurat szli z nią na spacer, delikatnie waliły o parapet krople deszczu. Cisza...Kompletna cisza, dopiero teraz doszłam do wniosku jaką ta mała Lily jest farciarą bo ma tate, chodzi z nią na spacerki, opiekuje sie i kocha jej mame, pod nasz dom podjechało auto, no nie japierdole El, nieznosze jej sama niewiem dlaczego ale jak widze ten ryj to mam ochote jej przywalić!Wysiadła z samochodu razem z Louisem,poszłam do drzwi im otworzyć, wziełam głęboki wdech.
-Hejka!-Otworzyłam im drzwi z szerokim uśmiechem , tak jestem dobrą aktorką.
-O hejka mała.-Powiedziała Eleonor, nieno wielkie dizęki niedość żę jestem kurduplem to ta mnie jeszcze pociesza.
-Cześć lalka.-Louis mnie przytulił.
-Chodźcie do salonu.-Powiedziałam i poszłam w strone salonu gdzie Val i Janne ustalały dzisiejszy wieczur.-To jest Janny a to jest Eleonor Calder i Louis Tomlinson.
-Hejka jestem Janny Walter, przyjaciółka Val i Je.-Przywitała sie.
-Słuchajcie laski macie jakieś plany na dziś?-Spytał Lou.
-No tak mamy dziś babski wieczorek.-Powiedziala Val.
-To go odwołajcie bo Horanek ma dziś urodziny!
-O jasna cholera zapomniałam!-Zachłysnełam sie wodą .-Jezu smaria trzeba mu kupić prezent.
-Przyjedzie po was limuzyna o 20, macie....7 godzin,ale jagby co wy o tym nic niewiecie bo robimy blondasowi niespodzianke, jesteście zaproszone wszystkie 3.To my jedziemypowiedzieć reszcie.Pa-Przytulił mnie.
-No papa Louis.A ty idz sie najeb wredna suko.-Szepnełam w strone El.
-Dobra to robimy tak , najpierw jedziemy po prezenty , potem sie myjemy, ubieramy, makijaż fryzury itd.
-Dobra.
Pobiegłam po torebke, pojechałam taksi do centrum , byłam wkurzona mijała druga godzina a ja ic dla neigo niemiałam, usiadłam załamana na ławce, wypiłam do końca kawe, wyrzuciłam opakowanie do kosza i nagle wymyśliłam co mu kupie.

Jak już wszystko kupiłam, pobiegłam pędem do domu, wziełam relaksującom kompiel , miałam mały problem z umyciem włosów ale dałam rade.Jak wyszłam z wanny spojrzałam na telefon, 18.45 mam przejebane!Jak najszybciej sie dało wysuszyłam włosy, jednak biorąc pod uwage że moje włosy sięgają pasa miałam z tym niemały problem.Pobiegłam do szafy dopiero teraz sie zoriętowałam że mam 300 par butów, i w tym 80 par na płaskiej podeszwie,200 par mają więcej nić 10 cm wysokości.Postanowiłam ubrać sie dośc skromnie żeby to Niall był dziś gwiazdą, nawet postanowiłam sie zachowywać jak na grzeczną dziewczynke przystało.
-Jassy ty porąbne dziecko złazisz?!-Krzyczała Valerie.
-Val ale wiesz że ja nigdzie niepujde w rozpuszczonych włosach!
-Kurwa jak raz zrobisz wyjątek to sie nic niestanie!
-Nie !Poczekaj już robie warkocza!
Zrobiłam szybko warkocza wpiełam między niego kilka kokardek,zbiegłam na dół dziewczyny były już gotowe, pod dom podjechała limuzyna czułam sie jak w śnie!Przepięknym śnie, zabrałam prezent dla Nialla ,z limuzyny wyszedł przystoiny szofer, podał mi dłuń i otworzył drzwi, jejku marzenie milionów. Wysiadłyśmy kilka metrów przed domem gdzie miało sie dobyć przyjęcie byłyśmy ostatnie, Val oczywiście obwiniała o wszystko mnie.Gdy Niall przyszedł krzykneliśmy wszyscy zgodnie Sto lat, ustawiliśmy sie w kolejke żeby słożyć mu rzyczenia ja byłam między Andym a Perri.
-Jezu młoda co ty masz tyle tych prub kiedy my ostatnio poszłyśmy na kawe?-Powiedziała z pretensjami w głosie Perri.
-Przepraszam cie Perri wiesz że kocham cie i uwielbiam siedzieć z tobą godzinami ale wiesz teraz sie szykuje do turnieju a za trzy dni jade do taty.-Odpwiedziałam.
-Ale jak ty wrucisz to ja jade na dwa miesiące w trase i spotkamy sie dopiero na twoich zawodach.
-Skrabie wiem i tego żałuje, zaszalejny dziś we dwie okay?
-No dobra...Kocham cie.-Przytulila mnie.
-Ja ciebie też sakrbie, idz przedemnie ja musze iśc do łązienki.
Jak wruziło sie byłam ostatnia wszyscy już tańczyli, niekturzy mimo wczesnej pory byli już troche wstawieni, szukałam wzrokiem Horana, znalazłam go przy barze obtaczała go grupka osób, blondynek też był już lekko wstawiony.
-Horan szukałam cie wszystkiego najlepszego!-Przytuliłam go.
-Dzięki wyglądasz ślicznie!-Spojrzał na mnie.-Mała ty niejesteś za chuda?
-Ty też?!Weź Niall niemówmy o tym w twoje urodziny, jakie ma pan życzenie na te urodziny panie Horan?
-Buziak od takiej jednej ślicznnej paninki Jassy.-Dałam mu buziaka w policzek.-Niemuwiłem o takim buziaku.
Przyciągnoł mnie do siebie i namiętnie pocałował,zamknełam oczy, kiedy jego język delikatnie masował mój czułam sie jak w niebie, jedną dłoń trzymałam mu na karku, drugą we włosach, on swoje trzymał na moich plecach.Nagle natkneły mnie wspomnienia mojego byłego chłopaka, łzy naleciały mi do oczu.Odepchnełam go od siebie, Niall spojrzał na mnie miną w stylu WTF?
-Jassy niejetem aż tak pijany wiem co sie dzieje wobec mnie i wiem że cie Kocham.
-Niall ja...Jest jeszcze zawsześnie...Niezrozum tego jak odrzucenie, ja niedałam ci kosza.. Poprostu narazie niejestem w stanie na kolejną dawke cierpienia.-Pocałował go jeszze raz, jeszcze chodz chwile chciałam to poczuć.-Wybacz Horan , najlepiej o tym zapomnieć, przez jakiś czas sie niekontaktujny, Wszystkiego najlepszego....
Wręczyłam mu prezent, do 8 rano piłam z Perri tańczyłam z Joshem, Edwards , Stylesem , Janny i Ollym,obudziłam sie u Perri w domu przytulona do ogromnego miśka.Niemogłam zapomnieć o pocałunku z Niallem teraz żałuje swoich słów....
*****************************************************
Sorki za błędy ale pisałam o 2 w nocy :*
Monika doda rozdział jeśli będzie chodź jeden kom <3
wtorek, 6 listopada 2012
Rozdział 8 -Jassy
7.Września,2013
26 października,ta data może zmienić całe moje życie,a ja moge to zawalić,co dzień MUSZE ćwiczyć jakieś 6 godzin, ale moje rany strasznie mi doskwierają, czasem jeszcze zamykam sie gdzieś i płacze, ale niemoge okazać że jestem słaba w tedy konkuręcja zje mnie na śniadanie,zakrwawiłam już chyba z 6 koszulek, za każdym razem gdy tańcze rany krwawią od nowa.Przed wczoraj obudziłam sie w domu Liama, wymknełam sie z tamtąd jak najszybciej, miałam o 6 nad ranem pruby które trwały do 18,z moją siostrą przez ostatnie dni wcale sie niewidziałam ciągle albo siedze u Perri, na prubach, u Janny. Mój trener chce nam zrobić maraton tego samego dnia kiedy mam iść z Niallem na impreze, niewiem co zrobić,pruby mi sie strasznie przydadzą. W końcu na zawodach będom patrzeć miliony,ale chciałabym strasznie wziąść udział w maratonie.Nogi mało mi nieodpadną, właśnie wruciłam z treningu który trwał od 5 rano a aktualnie mój telefon pokazuje 21.34, W sumie mieliśmy tylko dziesięć przerw po pół godziny,jutro na szczęście pruba zaczyna sie o 13, inaczej niedałabym rady, mama twierdzi że jestem za chuda i zamało jem, ale gdyby była na moim miejsc też by mało jadła, Valerie właśnie wruciła od Danielle musze z nią pogadać.
Odłożyłam pamiętnik pod łóżko i zbiegłam na dół, moja siostra akurat zdejmowała mokry płaszcz, usiadłam na schodach i przyglądałam sie mojej siostrze, co sie między nami zepsuło?Kiedyś byłyśmy idealnym przykładem rodzeństwa, często nawet razem pozowałyśmy do zdjęć.Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami,
pamiętam jak byłyśmy młodsze to latałyśmy w strojach księżniczek po studiu fotograficznym , chowałyśmy sie w garderobie i bawiłyśmy lalkami.Raz bawiłyśmy sie z Madonną , tak z MADONNĄ w berka,po całym studio a potem dostałyśmy ochrzan od ochroniarzy poniewarz Madonna spuźniła sie na koncert.
-O Hej Je-Powiedziała Valerie idą cdo kuchni poszłam za nią.
-Valerie....-Powiedziała głosem który świadczył że coś chciałam, usiadłam na barku i bawiłam sie jabłkiem.
-Co znów chcesz?
-Niezastanawiałaś sie nigdy kim są nasi ojcowie?
-Wiele razy, praktycznie co dzień sie zastanawiam....
-Skoro już wiemy że mamy dwuch innych ojców to chyba najwyższy czas żeby matka powiedziała nam kim oni są, nawet myślałam o tym żeby ich odwiedzić.
-No dobra i chcesz o tym pogadać z mamą tak?
-Tak ale potrzebuje twojego wsparcia zgadzasz sie?
-No pewnie....
-Siema dziewczyny!-Po głosie rozpoznałyśmy że przyszła do nas Carly.
-Hej Carly jesteśmy w kuchni!-Krzykneła Val.
Po kilku minutach w drzwiach kuchni pojawiła sie Carly, z nosidełkiem w ręku, najprawdopodobniej był tam mój chrześniak Ed, syn Matta.Niemyliłam sie wziełam dziecko na ręce.
-Carly mamy do ciebie proźbe.-Powiedziała Val.
-No słucham was dziewczyny snów jakiś pomysł z wyjazdem do NY?
-Nie
Carly chodzi o coś poważniejszego, nobo zobacz Jassy skończyła już 16 lat, a ja za pół roku będe pełnoletnia.Niesądzisz że najwyższy czas na poznanie swoich ojców?
-No dobra a co ja mam z tym wspulnego?
-Bo my chcemy o tym pogadać z mamą i wiesz miło by było mieć w tobie wsparcie...
-No dobrze to ja tu przygotuje dla waszej mamy kolacjie jak wruci, Valerie ogarnij troche w domu, a ty Je idź sie kompać bo po tych prubach starasznie śmierdzisz.
Oddałam Carly Ed'a i piszłam sie wykompać, największy problem miałam z wysuszeniem i roszczesaniem tych moich kudłów, które aktualnie sięgają mi za pośladki , musze sie przejśc z Janny albo Perri do fryzjera i je obciąć.Zarzuciłam ręcznik i poszłam do pokoju sie w coś ubrać.
-Puk puk można?- W drzwiach stał... ZAYN?
-Jezu Zayn wystraszyłeś mnie!-Odskoczyłam.
-Sorki niechciałem chce ci tylko powiedzieć że jegby co cały zespuł jest na dole , więc chyba będzie głupio jak zejdziesz na dół tak jak teraz, a no zapomniałbym masz z nami pozować jutro.
-Co ja?!Naprawde!-Przytuliłam go, ręcznik mi lekko opadł naszczęście w pore go złapłam.-To ja sie ubieram i zchodze.
Chciałam wyglądać jak najlepiej, związałam włosy w koka, nigdy nielubiłam chodzić w rozpuszczonych zawsze zawadzały.
-Hejka.-Powiedziałam gdy weszłam do salonu.
-No nareszcie jesteś Jess.-Powiedziała mama , siedziała między Harrym a Niallem.
-Mamo uważaj bo cie Harry poderwie hahaha.-Zaśmiałam sie a razem ze mną reszta chłopaków oprucz Harry'ego chyba go tym wkurzyłam , walić to.
-Jess uspokuj sie,musimy ustalić jak będziecie pozować, zrobimy każdemu z was z osobna po dwa zdjęcia, Jess zacznijmy od ciebie i Zayna, potem z Louisem , Liamem, Harrym i Niallem.
Mimo że miałam diś dzień pełen prub to jeszcze dwie godziny szykowaliśmy sie do zdjęć, które nieukrywam w pewnych momętach miały wzmianki erotyczne,namiętne i miłosne, naprzykład musiałam całować sie z Louisem, ale naszczęście dopiero na zdjęciach musimy sie pocałować teraz były ,, przymiarki".Usiedliśmy do stołu, Carly zrobiła wspaniałą kolacjie, siedziałam obok Val i Zayna.
-Mamo chciałyśmy cie o coś z Val poprosić.-Powiedziałam nieśmiało.
-Słucham kotku, nowe laptopy, samochody?-Powiedziała mama jakgdyby to były rzeczy za marne grosze.
-Wiem że niepowinnam tego mówić przy wszystkich...Ale chcemy z Valerie poznać naszych ojców.
-Dobrze.-Powiedziała mama zaraz po tym jak przestała sie dusić jedzeniem.-Valerie w następnym tygodniu jedziesz na tydzień do Polski do Karola, a ty moja droga panno jedziesz do Nowego Jorku do Iana, niewiem jak Valerie ale wiem że Jass ty masz brata.
Mama odeszła od stołu, zapadła względna cisza, Carly dała mi malca na kolana a sama poszła sprawdzić co z naszą mamą.
-Myślałem że wy jesteście siostrami...-Powiedział Zayn.
-Bo jesteśmy tylko żę Jassy ma innego ojca niż ja.-Odpowiedziała mu Valerie.
-Miki zawieziesz mnie jutro na prube?-Na tważy Valerie pojawił sie szeroki uśmiech, zawsze w dzieciństwie nazywałam ją Miki a ona mnie Daizy.
-Jasne na którą?
-Na 13.
-Dzięki.-Przytuliłam ją i poszłam na góre, gdy odzeszłam wszysckim szczęki opadły że przytuliłam sie z siostrą.
**************************
Gela x. Monika doda jak będom komenarze.
26 października,ta data może zmienić całe moje życie,a ja moge to zawalić,co dzień MUSZE ćwiczyć jakieś 6 godzin, ale moje rany strasznie mi doskwierają, czasem jeszcze zamykam sie gdzieś i płacze, ale niemoge okazać że jestem słaba w tedy konkuręcja zje mnie na śniadanie,zakrwawiłam już chyba z 6 koszulek, za każdym razem gdy tańcze rany krwawią od nowa.Przed wczoraj obudziłam sie w domu Liama, wymknełam sie z tamtąd jak najszybciej, miałam o 6 nad ranem pruby które trwały do 18,z moją siostrą przez ostatnie dni wcale sie niewidziałam ciągle albo siedze u Perri, na prubach, u Janny. Mój trener chce nam zrobić maraton tego samego dnia kiedy mam iść z Niallem na impreze, niewiem co zrobić,pruby mi sie strasznie przydadzą. W końcu na zawodach będom patrzeć miliony,ale chciałabym strasznie wziąść udział w maratonie.Nogi mało mi nieodpadną, właśnie wruciłam z treningu który trwał od 5 rano a aktualnie mój telefon pokazuje 21.34, W sumie mieliśmy tylko dziesięć przerw po pół godziny,jutro na szczęście pruba zaczyna sie o 13, inaczej niedałabym rady, mama twierdzi że jestem za chuda i zamało jem, ale gdyby była na moim miejsc też by mało jadła, Valerie właśnie wruciła od Danielle musze z nią pogadać.
Odłożyłam pamiętnik pod łóżko i zbiegłam na dół, moja siostra akurat zdejmowała mokry płaszcz, usiadłam na schodach i przyglądałam sie mojej siostrze, co sie między nami zepsuło?Kiedyś byłyśmy idealnym przykładem rodzeństwa, często nawet razem pozowałyśmy do zdjęć.Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami,
![]() |
| Val po lewo a ja po prawo. |
-O Hej Je-Powiedziała Valerie idą cdo kuchni poszłam za nią.
-Valerie....-Powiedziała głosem który świadczył że coś chciałam, usiadłam na barku i bawiłam sie jabłkiem.
-Co znów chcesz?
-Niezastanawiałaś sie nigdy kim są nasi ojcowie?
-Wiele razy, praktycznie co dzień sie zastanawiam....
-Skoro już wiemy że mamy dwuch innych ojców to chyba najwyższy czas żeby matka powiedziała nam kim oni są, nawet myślałam o tym żeby ich odwiedzić.
-No dobra i chcesz o tym pogadać z mamą tak?
-Tak ale potrzebuje twojego wsparcia zgadzasz sie?
-No pewnie....
-Siema dziewczyny!-Po głosie rozpoznałyśmy że przyszła do nas Carly.
-Hej Carly jesteśmy w kuchni!-Krzykneła Val.
Po kilku minutach w drzwiach kuchni pojawiła sie Carly, z nosidełkiem w ręku, najprawdopodobniej był tam mój chrześniak Ed, syn Matta.Niemyliłam sie wziełam dziecko na ręce.
![]() |
| Ed-Prawda że przesłodziutki dzieciaczek? *.* |
-No słucham was dziewczyny snów jakiś pomysł z wyjazdem do NY?
-Nie
Carly chodzi o coś poważniejszego, nobo zobacz Jassy skończyła już 16 lat, a ja za pół roku będe pełnoletnia.Niesądzisz że najwyższy czas na poznanie swoich ojców?
-No dobra a co ja mam z tym wspulnego?
-Bo my chcemy o tym pogadać z mamą i wiesz miło by było mieć w tobie wsparcie...
-No dobrze to ja tu przygotuje dla waszej mamy kolacjie jak wruci, Valerie ogarnij troche w domu, a ty Je idź sie kompać bo po tych prubach starasznie śmierdzisz.
Oddałam Carly Ed'a i piszłam sie wykompać, największy problem miałam z wysuszeniem i roszczesaniem tych moich kudłów, które aktualnie sięgają mi za pośladki , musze sie przejśc z Janny albo Perri do fryzjera i je obciąć.Zarzuciłam ręcznik i poszłam do pokoju sie w coś ubrać.
-Puk puk można?- W drzwiach stał... ZAYN?
-Jezu Zayn wystraszyłeś mnie!-Odskoczyłam.
-Sorki niechciałem chce ci tylko powiedzieć że jegby co cały zespuł jest na dole , więc chyba będzie głupio jak zejdziesz na dół tak jak teraz, a no zapomniałbym masz z nami pozować jutro.
-Co ja?!Naprawde!-Przytuliłam go, ręcznik mi lekko opadł naszczęście w pore go złapłam.-To ja sie ubieram i zchodze.
Chciałam wyglądać jak najlepiej, związałam włosy w koka, nigdy nielubiłam chodzić w rozpuszczonych zawsze zawadzały.
-Hejka.-Powiedziałam gdy weszłam do salonu.
-No nareszcie jesteś Jess.-Powiedziała mama , siedziała między Harrym a Niallem.
-Mamo uważaj bo cie Harry poderwie hahaha.-Zaśmiałam sie a razem ze mną reszta chłopaków oprucz Harry'ego chyba go tym wkurzyłam , walić to.
-Jess uspokuj sie,musimy ustalić jak będziecie pozować, zrobimy każdemu z was z osobna po dwa zdjęcia, Jess zacznijmy od ciebie i Zayna, potem z Louisem , Liamem, Harrym i Niallem.
Mimo że miałam diś dzień pełen prub to jeszcze dwie godziny szykowaliśmy sie do zdjęć, które nieukrywam w pewnych momętach miały wzmianki erotyczne,namiętne i miłosne, naprzykład musiałam całować sie z Louisem, ale naszczęście dopiero na zdjęciach musimy sie pocałować teraz były ,, przymiarki".Usiedliśmy do stołu, Carly zrobiła wspaniałą kolacjie, siedziałam obok Val i Zayna.
-Mamo chciałyśmy cie o coś z Val poprosić.-Powiedziałam nieśmiało.
-Słucham kotku, nowe laptopy, samochody?-Powiedziała mama jakgdyby to były rzeczy za marne grosze.
-Wiem że niepowinnam tego mówić przy wszystkich...Ale chcemy z Valerie poznać naszych ojców.
-Dobrze.-Powiedziała mama zaraz po tym jak przestała sie dusić jedzeniem.-Valerie w następnym tygodniu jedziesz na tydzień do Polski do Karola, a ty moja droga panno jedziesz do Nowego Jorku do Iana, niewiem jak Valerie ale wiem że Jass ty masz brata.
Mama odeszła od stołu, zapadła względna cisza, Carly dała mi malca na kolana a sama poszła sprawdzić co z naszą mamą.
-Myślałem że wy jesteście siostrami...-Powiedział Zayn.
-Bo jesteśmy tylko żę Jassy ma innego ojca niż ja.-Odpowiedziała mu Valerie.
-Miki zawieziesz mnie jutro na prube?-Na tważy Valerie pojawił sie szeroki uśmiech, zawsze w dzieciństwie nazywałam ją Miki a ona mnie Daizy.
-Jasne na którą?
-Na 13.
-Dzięki.-Przytuliłam ją i poszłam na góre, gdy odzeszłam wszysckim szczęki opadły że przytuliłam sie z siostrą.
**************************
Gela x. Monika doda jak będom komenarze.
sobota, 3 listopada 2012
Ogłoszenie!
Uwaga Uwaga! Stwierdziłam że kolejny rozdział będzie dopiero wtedy kiedy pod co najmniej 5 rozdziałach będzie chodź jeden komentarz więc ten tego no właśnie....Jeśli wam zależy na tym blogu i lubicie go czytać to dodanie jednego komentarza to nic
Uwaga ! Bardzo ważne !
TO DLA NAS WIELKA SZANSA ! W KOŃCU KTÓRA Z WAS NIE PRAGNIE KONCERTU W NASZEJ NARNII ? TRZEBA SIĘ POSTARAĆ , A TO KOLEJNY GENIALNY POMYSŁ ! TYLKO MUSIMY SIĘ POSTARAĆ ! WIDAĆ, SKORO NIKT W POLSCE SIĘ O TO NIE STARA, TO DIRECTIONERS MUSZĄ WZIĄĆ SPRAWY WE WŁASNE RĘCE ;)
UDOSTĘPNIAJCIE TO NA SWOICH BLOGACH, FB, TT, GDZIE TYLKO SIĘ DA ! TO MUSI DOJŚĆ DO KAŻDEJ Z NAS ! MÓWCIE O TYM SWOIM ZNAJOMYM DIRECTIONERS !
To jest naprawdę bardzo ważne, każda z was zapewne to rozumie (albo powinna zrozumieć) .
Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że wzięłyście to sobie do serca, i wszystkie same zabierzemy się do spełniania naszych marzeń, bo widać nikt inny za nas tego nie zrobi.
Monika xx
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)







