Zayn wyciągnął mnie na spacer pomimo moich sprzeciwów. Postanowiliśmy przejść się do Central Parku. Kłóciliśmy się którędy z Bellevue Hospital Cdenter- szpitala w którym leżała Jess, trafić do Central Parku, Zayn nalegał żeby pójść FDR Drive, bo jest stamtąd niesamowity widok na Roosevelt Island, za to ja chciałam iść 5th Ave i Lexington Ave, ale i tak przystałam na jego propozycję.
Szlyśmy w milczeniu, dzięki czemu zdążyłam się uspokoić i trochę ogarnąć.
Kiedy byliśmy już w Central Parku od razu udaliśmy się do mojego ulubionego miejsca, do olbrzymiej fontanny.
Usiedliśmy na schodach kilka metrów od niej i po prostu patrzeliśmy się na pryskającą wodę.
-Kocham to miejsce.-powiedziałam nie wiadomo czy do kogoś czy do siebie.
-Tak, tutaj jest niesamowicie.-potwierdził Malik.
-I pomyśleć, że stosunkowo niedawno odkryłam magię tego miejsca.
-Człowiek z wiekiem zauważa rzeczy, które wcześniej mu umykały.
-Ale jako dziecko często tu bywałam, chociaż nigdy nie miałam szansy pozwiedzać Nowego Jorku. Ale jak przyjechałam tu na światowe finały konkursu teatralnego , jakieś 5 lat temu... Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak tu pięknie.
-Jesteś aktorką?- zdziwił się Malik.
-Ehm, tak jakby... Ale to już nie ważne. Ale nigdy nie zapomnę tego, jak po finałach na uniwersytecie w Marylandzie pojechaliśmy do Waszyngtonu, potem do Nowego Jorku... I właśnie tutaj byliśmy. I tutaj jakaś para miała ślub. I to wszystko było takie piękne!
-Wyobrażam sobie.
Nastała niezręczna cisza, którą ktoś musiał w końcu przerwać. Wypadło na Zayna.
-Możemy porozmawiać o tym, co dziś zaszło?
-Jeśli chodzi ci o twoją dziewczynę, to nie mam zamiaru z tobą gadać.-odpowiedziałam twardo, powstrzymując się, żeby nie wykrzyczeć mu w twarz że to podła, wyrafinowana suka której zależy tylko na sławie.
-Nie, spokojnie. Nie mam zamiaru o niej gadać.-powiedział spokojnie.- Chciałem pogadać o tobie i o Liamie. O tym, co ostatnio się z wami dzieje.
-Nic się nie dzieje. To wszystko już skończone i już.
-Jak to? Czemu?! On cię kocha!
-Powiem ci coś szczerze. Przyjaźnię się z Danielle. Znam ją bardzo dobrze, tak samo jak Liama. I wiem, że oni są dla siebie stworzeni. Ona go nadal kocha. Nie zamierzam kraść chłopaka przyjaciółce. Poza tym odkąd pierwszy raz przespałam się z nim, to zależy mu tylko na seksie.
-Coś ty? Liamowi? Jakoś nie mogę uwierzyć...
-To uwierz. Już mam tego wszystkiego dosyć...
Nie wytrzymałam, zaczęłam znów płakać.
-To... wszystko mnie przerasta... Nie dość że to wszystko, co było z Liamem, ciągle się kłócę z mamą, i jeszcze teraz Jess. Kurwa, czemu teraz wszystko zaczęło się jebać?! Czemu, do cholery jasnej, Jess musiała mieć ten cholerny wypadek?!
-Ciii...- Zayn przyciągnął mnie do siebie delikatnie gładząc moje plecy, a ja objęłam go rękoma wokół szyi i przycisnęłam policzek do jego ramienia. Lekko odsunął mnie od siebie, tak, żebym na niego spojrzała i...
-Nie możemy.-szepnęłam. Poczułam się... nawet nie potrafię tego opisać. Zawsze podobał mi się Zayn, chyba nawet go... kochała. A teraz, kiedy miało spełnić się moje marzenie sprzed kilku miesięcy, a nawet sprzed kilku lat, stchórzyłam... Co ja odpierdalam?!
-Val, nie zadręczaj się tym wszystkim. Pamiętaj, masz mnie. Ja zawsze będę przy tobie choćby nie wiem co.
-Kurwa, Zayn, z tego co wiem to masz dziewczynę. Po jaką cholerę mnie całujesz?
-Bo... Pamiętasz kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? Jak w drzwiach spojrzeliśmy sobie w oczy, wszystko o tobie dało się z nich odczytać w te kilka sekund. Od razu wiedziałem, że wcale nie jesteś taka grzeczna na jaką się wydajesz. Nie chcesz, żeby ktokolwiek się dowiedział jaka jesteś naprawdę. Ale ja cię poznałem szybciej niż ktokolwiek, więc...
-Nie! Nic o mnie nie wiesz! Nie możesz powiedzieć, że mnie znasz, bo to nie prawda!- wstałam, odwróciłam się i poszłam przed siebie.
-Czyżby?-wtem przede mną stanął Zayn... Nie słyszałam żeby za mną szedł...- Wiem tyle, ile wiedzieć powinienem. Może nie wszystko, co bym chciał, więc pozwól mi siebie poznać.
-Daj mi wreszcie spokój, proszę cię!- odepchnęłam go od siebie i pobiegłam w stronę mojego hotelu.
-Nie rozumiesz że cię kocham?!- krzyknął, a ja odwróciłam się do niego i spojrzałam jak na debila.
_________________________________________________________________________________

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz