Perspektywa Nadi.
-Dałam ci ją na tydzień!-Krzyczałam zapłakana.-Nieumiesz upilnować swojego dziecka przez jeden pieprzony tydzień! Jeśli moja malutka córeczka sie nieobudzi to ja zamorduje ciebie!
-Nadia kobieto uspokój sie!-Krzyknoł Ian , przytulił mnie do - Ona ma 16 lat, zostawiłem ją na chwile, jest duża chyba mogłem ją na chwilke zostawić ....
-No właśnie ona ma tylko 16 lat... Jest taka młoda ....Nawet jeszcze nigdy sie niezakochała....
-Naprawde?
-Tak ona sie nigdy niezakochała, wyjątkowa osoba zasługuje na wyjątkowom miłość...
-Nadia ty jesteś wyjątkowa.
Spojrzał mi prosto w oczy, czułam jego oddech na swojej tważy, nasze wargi siedo siebie zbliżyły, pocałował mnie , oderwałam sie od neigo by po chwili przyciągnąć do siebie jak najmocniej i namiętnie pocałować.
-Ja przepraszam...
-Nadia nieprzepraszaj , ja cie nadal kocham, prosze wruć do mnie, stwurzmy Jassy normalną rodzine, niech mała ma chociaż część swojego życia normalną, chce być dla niej ojcem, chce wziąć z tobą ślub i kto wie może powiększyć rodzine.
-Ian ja też cie nadal kocham, ale Valerie może sie poczuć odtrącona że to nie z jej ojcem jestem w związku...
-Valerie jest już dorosła a Jassy to jeszcze dziecko, niech ma normalną rodzne.
-Dobrze Ian , daje ci drugą szanse.Możesz u nas zamieszkać ale jedno przewinienie i wylatujesz.
*1 tygodzień puźniej*
Wracamy do pisania paczadełkami Jassy
Wszystko mnie tak bardzo boli.....Tak bardzo chce otworzyć oczy , spojrzeć na nich i z uśmiechem na tważy powiedzieć ,, Ej dlaczego płaczecie przecierz nic mi niejest", ale niemoge, niemoge nawet samodzielnie oddychać , moje płuca sporo ucierpiały podczas zderzenia. Jednak pociesza mnie jeden fakt... JA ŻYJE. Przez jakiś czas , szłam ubrana w białą sukienke, włosy miałam rozpuszczone a za uchem śliczny bielutki kwiatuszek, szłam alejką , wszędzie pełno malutkich różowych kwiatuszków, moją tważ głaskał lekki wietrzyk. Było tak spokojnie, niesłychać było nawet szmetu... W pewnym momencie moja sukienka z białej stała sie krwisto czerwona, kwiaty zaczeły sie palić a ja słyszałm tylko przeraźliwy wrzask.Dopiero teraz wiem co to oznaczało, przez chwile umarłam,byłam po drugiej stronie, niewiem w sumie ile tu tak , ale miałam sporo czasu na myślenie, jak niema u mnie już żadnego gościa , łzy mi płyną po policzkach. Ten ból jest niedo zniesienia, co mnie boli najbardziej? Niejestem pewna ale chyba nogi i biodra, bolą tak jagby ktoś na nich położył ze dwie tony a potem jeszcze podpalił.Jestem taka głupia nawet sie w tedy nierozejrzałam, gdybym to zrobiła teraz byłabym już domu i trenowała , mam tylko nadzieje że ten pierdolony wypadek nieprzekreśli moich marzeń.Tańcze i pozuje od kąd skończyłam w sumie 5 lat, ale przecierz los mnie tak nienawidzi że pewnie już nigdy niezatańcze.Ale jest tego jeden jedyny + , słysze wszystko co sie do okoła dzieje, słysząc te wszystkie miłe rzeczy na swój temat aż mam ochote podnieśc sie i ich przytulić. Moje myśli wciaż krążom wokól blondynka, jednak on mnie też kocha, nie jestem pewna ale chyba pierwszy raz w życiu sie zakochałam ! To wspaniałe uczucie! Ale niemam pewności w końcu to pierwszy raz w moim życiu, żadko słysze przy sobie głos siostry co mnie troche boli, no ale cóż niejesteśmy idealnym rodzeństwem. Najbardziej mnie zszokowało gdy przy swoim łóżku usłyszałam zapłakany głos tej starej jędzy mojej babci, może one tak naprawde tylko udaje że mnie nieznosi?
*Tydzień puźniej, perspektywa Liama*
-Jezu jaka ona blada...-Powiedziała przez łzy Perri.-Wygląda tak niewinnie jakby umarła...
-Perri nawet tak niemów!-Krzyknoł Louis-To moja przyjaciółka niepozwole jej umrzeć!
-Ona jest dla mnie jak siostra... Ona nie zginie... Zaraz wstanie , pujdzie zapalić to świństwo i pierdolnie mnie poduszką przez łeb!!!-Powiedziałem.
-A to jest moja siosrta, nieznam jej zadługo, ale z waszych opowieści jest wspaniałą dziewczyną i przyjaciółką.
-Widział ktoś ostatnio Zayna i Valerie?-Do pokoju weszła Nadia i Ian.
-Niewiem , mam nadzieje że sobie coś zrobili....-Powiedziała Perri, była wściekła na Val że ta zabrała jej chłopaka
Usłyszeliśmy cichutki szloch, zaczeliśmy sie do okoła rozglądać, wydawał sie dziwnie znajomy
-Boli.-Usta które od dwuch tygodni były zamarłe, nagle sie poruszyły, to była Jassy.
Niall który stał przy oknie, momentalnie sie odwrucił, na jego tważy malowało sie niewiarygodne zadowolenie.
-Jassy ...Moja mlutka córeczko ... Ty naprawde to powiedziałaś?-Mama Jassy zaczeła płakać , zasłoniła dłonią usta.
Niestety Jassy miała nadal usta jak niezmienna od tysięcy skała, Niall posmutniał i odwrucił sie z powrotem do okna. Przytuliłem jej mame której łzy leciały z oczu jak krople deszczu w ulewe, mi samemu równiesz spłyneło kilka łez po policzkach.
-Bardzo boli...- Tym razem nam sie nieprzewidziało usta Jassy jedno znacznie sie poruszyły i wydały z siebie te słowa.
-Boże Jassy to naprawde ty to powiedziałaś?-Niall miał uśmiech od ucha do ucha , ukelęknoł koło jej łóżka i złapał ją za dłoń.-Prosze powiedz że to ty!
-Niall?
*Perspektywa Nialla*
-Tak kotku to ja.-Łzy szczęścia spływały mi po policzkach.
-Moja malutka córeczka!-Mama Jassy podbiegła do łóżka, chyba niedochodziło do niej jeszcze to że Jassy sie obudziła
-Hej mamo.-Widziałem po jej tważy że każde słowo sprawia jej niewiarygodny ból.
-O Boże moja mała...
-Moge.... Moge zostać z Niallem?
-Tak.-Powiedzieli wszyscy.
Zostaliśmy sami w sali, czułem niewiarygodną radość, byłem przy niej cały czas aż wreszcie stało sie obudziła sie, wyglądała troche dziwnie z makiijażem, ale dziewczyny z LM stwierdziły że chociaż jak obejrzy sie w lustrze, niebędzie aż tak bardzo zszokowana, jej tważ pokrywały małe czerwone ranki, jedno dość spore rozcięcie na prawym policzku od którego mogła zostać blizna.
-To prawda co mi w tedy powiedziałeś?
-Tak , naprawde cie kocham, kotku otórz oczy, to przerażające kiedy mówie do ciebie , a twoje ciało sie nierusza tylko usta,
Gdy otworzyła oczy, z moich własnych poleciało kilka strużek łez, w życiu niebyłem tak szczęśliwy, nawet za czasów X-factora.
-Ja ciebie też kocham.-Uśmiechneła sie delikatnie.
Pochyliłem sie nad nią delikatnie, spojrzeliśmy sobie w oczy, chciałbym żeby ta chwila trwała wieki.
-Jassy Devine zostaniesz moją dziewczyną?-Spytałem patrząc z zachłannością w jej oczy.
-Tak....-Z bólem sie uśmiechneła.
Położyłem sie przy niej i zasneliśmy wtuleni w siebie.


Boski blog zakochałam sie *.*
OdpowiedzUsuń