poniedziałek, 10 grudnia 2012

rozdział 17.- Valerie

Wysiadłam z taksówki i pobiegłam do wejście szpitala. Nie zastanawiałam się, czy Zayn idzie za mną, czy może został na dworze na papierosa. W tym momencie jebie mnie to. Nad ranem dostałam wiadomość, że Jess się obudziła, więc zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, trampki i wybiegłam z hotelu.
Niczym huragan wpadłam do sali, w której leżała moja siostra. Miałam gdzieś to, że był u niej Niall i powinnam dać im trochę prywatności.
-Sorry memory, ale wypad blondi, ja do siostry!- krzyknęłam i niemalże rzuciłam się na łóżko.
-Ałła...- stęknęła Jess.- Val, do kurwy nędzy to boli!
-Oj, wybacz. Strasznie się martwiłam i wgl ale...- zaczęłam, ale Jess mi przerwała.
-Nie  byłaś u mnie ani razu. Dzięki.
-Byłam. Raz. Ale... to było zbyt straszne przeżycie... Bałam się. O mało Iana nie zabiłam w szpitalu za to, co się z tobą stało! Nie chciałam tutaj wracać wiedząc, że umierasz. Nie chciałam tego przyjąć do świadomości. Jeśli mi nie wierzysz, możesz spytać się wszystkich! Jak to pierwszego dnia chłopacy wyprowadzali mnie od twojego łóżka siłą, albo jak Li odciągał mnie od Iana, bo myślałam że go uduszę że nie potrafił ciebie upilnować.!
Jess patrzyła się na mnie bez słowa, a mi się łezka w oku kręciła.
-Val, przepraszam, ale muszę ci to powiedzieć...- zamknęła oczy i- Okropnie wyglądasz!
Spojrzałam na siebie. No tak, jakieś stare dżinsy, koszulka jak wyjęta psu z gardła, bluza Zayna, zero make-upu... Faktycznie, Valerie praktycznie nigdy tak nie wygląda, zawsze zadbana.
-Spójrz na siebie!- krzyknęłam.- Leżysz sobie w szpitalnym łóżeczku, a na twarzy gładź szpachlowa!
Zaczęłam się śmiać, a Jess spojrzała się na mnie spod byka.
-Nie śmiej się. Cieszę się że mam tą "gładź szpachlową" bo Perrie mi ją robiła. Ona, w przeciwieństwie do ciebie, codziennie była u mnie.
-Kurwa, weź mi o niej nic nie mów.
-... Poza tym ukradłaś jej chłopaka. Ukradłaś chłopaka mojej najlepszej przyjaciółce. To tak jakbyś ukradła chłopaka Jennie...
-Jess ogarnij.
-Zachowałaś się jak szmata! Tania dziwka!
Nie wytrzymałam. Wstałam i wyszłam. Dławiłam łzy w oczach. Trzasnęłam drzwiami i udałam się do kafejki.
Tam zastałam Perrie, która popijała sobie herbatkę z Jesy, Jade i Leigh-Anne. No faajnie.
Perrie spojrzała się na mnie, i uśmiechnęła się słodko.
-Cześć Valerie! Możemy porozmawiać?-spytała się.
Dziewczyny wyglądały na zdezorientowane, ja też się tak czuła. Spoglądałam na każdą po kolei, i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Nie.-rzuciłam tylko i poszłam dalej.
-Valerie, no proszę!-krzyknęła za mną Edwards.
Odwróciłam się w jej stronę wkurwiona na maksa.
-Masz pięć minut.
-Tyle wystarczy.- uśmiechnęła się "uroczo" i kazała mi iść za sobą.
Doszłyśmy do korytarza w którym nikogo nie było.
-No dobra.-odezwała się Perrie.- Więc, to dla ciebie Zayn mnie rzucił?
-A co ci do tego?
-To, że ukradłaś mi chłopaka. Zapłacisz mi za to. Ale teraz mam zamiar udawać wielce nieszczęśliwą, że Zayn zostawił mnie dla dziewczyny, która mu dała dupy. Ludzie stwierdzą, że to wszystko twoja wina. A ja, no i mój zespół, znów będziemy w centrum zainteresowania.
-Szczerze? Leje na to ciepłym moczem. Ty też powinnaś. Nie twój zasrany interes z kim spotyka się Zayn. Jego życie, a ty się nie wpierdalaj. Zrozum, że on nie chce już być z tobą. Może kiedyś do ciebie wróci, jeśli stwierdzi, że to ty jesteś tą jedyną. Jeśli nie, to trudno.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze szpitala. Chciało mi się ryczeć, tak cholernie, ale nie mogłam sobie na to pozwolić.
Zayn czekał na mnie przed szpitalem paląc spokojnie papierosa.
-Coś się stało?-spytał, gdy jedna łza wymknęła mi się.
-Nie nic. Chodźmy stąd.
Poszłam przed nim i starałam się wytrzeć wszystkie łzy, ale nie udawało mi się to. W końcu, musiałam się zatrzymać, usiąść na ławce i schowałam twarz w dłoniach.
-Val, kochanie, co się dzieje?-Zayn usiadł obok i przyciągnął mnie do siebie.
-Nic się nie stało. Tylko drobna sprzeczka. To wszystko.-spojrzałam w te jego piękne czekoladowe oczy.-Na prawdę. Odprowadzisz mnie do hotelu?
Malik uśmiechnął się nie pewnie, złapał mnie w pasie i razem udaliśmy się do hotelu, w którym teraz mieszkałam z chłopakiem, w centrum miasta, bo nie miałam zamiaru mieszkać z mamą i Ianem u niego w domu.

Weszłam do pokoju, a Zayn był jeszcze umówiony z chłopakami, więc miałam chwilę dla siebie. Rzuciłam się na łóżko, i odpaliłam laptopa, którego "ukradłam" Zaynowi. Tak, swojego nie zdążyłam zabrać z domu, więc musiałam od kogoś pożyczyć. 
Pierwsze co zrobiłam, to zalogowałam się  na facebooka. Jeszcze jako directionerka, kiedy nie znałam chłopaków dużo pisałam z directionerkami z całego świata. Byłyśmy, i nadal jesteśmy, wszystkie dla siebie jak siostry. W końcu directioners to nie tyle fandom, ile wielka rodzina!
Miałam nadzieję, że chociaż, no, znam 1D, spotykam się z Zaynem itd. nic się nie zmieni. Bo właśnie najlepiej dogadywałam się z dziewczynami właśnie poznanymi w internecie. 
Przejrzałam szybko fb, oczywiście, zdjęcia jak to idę przez NY z Malikiem już były w internecie, było pełno hejtów że ukradłam chłopaka Perrie, co mnie strasznie bolało, no ale cóż na to poradzić?
Zaraz napisała do mnie niejaka Kaja. 
"Widziałam cię dzisiaj z Perrie w szpitalu."- napisała prosto z mostu.
"Aha, dobrze wiedzieć."-odpisałam. 
"W imieniu swoim i innych directionerek które nienawidziły Perrie chcę ci podziękować za to, że odebrałaś jej Zayna. On nie był jej wart. Patrząc na zdjęcia, na których z nim jesteś, uważa, że bardzo do siebie pasujecie :) "
"Oh, dziękuję! Miło mi, że nie macie nic przeciwko żebym była z Zaynem"
"Tak. I mam dla ciebie propozycję"
"Jaką?"- kurcze, o co chodziło?
"A więc po dzisiejszej kłótni z Perrie doszłam do wniosku, że przydałoby się ją usunąć z drogi do twojego szczęście z Malikiem."
"No nie przesadzajmy! Przydałoby się, żeby ten bekon zmądrzał i się ogarnął!"
"Słuchaj. Dowiedziałam się, że po jednym opakowaniu tabletek przeczyszczających może dojść do zgonu. Więc jakby może dosypać jej coś do drinka?"
"Hahahah najlepiej dla pewności dwa opakowania! I żeby te tabletki sproszkować żeby się łatwiej rozpuściły w drinku."
"No więc, dowiedziałam się, że jutro wieczorem, dziewczyny z Little Mix będą śpiewały w klubie Santos Party Hause. Możemy zamówić jej drinka "od największych fanek" i dosypać jej tych sproszkowanych tabletek i już! Po Perrie!"
"No cóż, przyznaję, kusząca propozycja. Ale jeszcze się nad tym zastanowię. Nie chcę mieć kogoś na sumieniu. Wiesz, zabijesz Perolda a będziesz siedzieć za człowieka. Ona nie jest tego warta."
"Napiszę do ciebie jeszcze jutro. Powiesz mi wtedy, czy przystajesz na tą propozycję."
Wylogowałam się z fb, i zastanawiałam się nad tym, co ta Kaja napisała. Kurcze, że miałabym kogoś zabić?! Chyba nie jestem do tego zdolna! 
Zalogowałam się na twittera, a tam oczywiście na mnie pełno hejtów, że jestem dziwką itd. Okropnie się z tym czuła. Nie chcę robić nic, co dawałoby dziewczynom kolejny powód do hejtów... 
Nie miałam siły więcej czytać tego wszystkiego, więc włączyłam sobie tylko Over Again , i myślałam, czy to wszystko jest normalne.. Czy ten cały świat jest normalny!
___________________________________________________________________________
Dziś się nie popisałam, wybaczcie. Ale obiecałam Geli, że do końca dzisiejszego dnia wstawię ten rozdział to musiałam się wywiązać ze złożonej obietnicy ;)
Buziaczki xx

1 komentarz: